- Tak- uśmiechnęłam się delikatnie.
Chwilę tak leżeliśmy, jednak tą chwilę musiały zepsuć czyjeś kroki.
- Wrócę już do swojego kojca, potem jeszcze przyjdę- liznęłam go w pysk i wstałam.
Wróciłam do siebie, kładąc się jak gdyby nigdy nic. Był to jeden z opiekunów.
<Dakota?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz