- No cóż... Urodziłem się w mieście. Od małego uczony wielu sztuczek, miałem iść na psa policyjnego, ale przez pewien wypadek to się nie dopełniło. Nie potrafiłem wytrzymać tego hałasu, zgiełku i zatłoczonych, miejskich ulic. Zostałem oddany na wieś. Tam znalazłem sobie grupkę "nieciekawego towarzystwa". Nie mam nic do kundli, ale oni nie byli dobrzy. Zaprowadzili mnie gdzieś w las pod pretekstem spaceru. Zostawili mnie. Nie wiem czemu to zrobili. Długo się tułałem. Ostatecznie znalazłem się tutaj. W sumie nawet się cieszę, że tutaj trafiłem- wyjaśniłem w skrócie.
Nie było to nic tragicznego, po prostu wpadłem w złe towarzystwo. Nie miałem skrępowań co do tego, by o tym rozmawiać.
<Never?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz