sobota, 7 maja 2016

Od Never cd. Driftera

Popatrzyłam na Driftera i uśmiechnęłam się łagodnie.
- Idź. - szepnęłam do niego. - Idź do nich, widzę i wiem, że tego chcesz. - popatrzyłam znacząco na ludzi.
Drifter niepewny spojrzał na mnie.
- Poradzisz sobie? Może lepiej zostanę... - westchnął, wahając się.
- Drifter. O mnie się nie martw. Zanim dołączyłeś, radziłam sobie sama. A... Ja i tak nie chcę mieć domu.
Tym rozwiałam wszelkie wątpliwości Driftera. Polizał mnie po pyszczku i wyszeptał:
- Nev, dziękuję. Dbaj o siebie. Będę przychodził, codziennie.
Uśmiechnęłam się do niego. Egoistycznie myśląc, nie chciałam, żeby mnie zostawiał. Bardziej pragnęłam jednak, by był szczęśliwy. Wtedy pracownik schroniska zapiął Drifterowi obrożę i smycz, i odeszli.
- Żeganj, Dri. - szepnęłam. - On jednak tego nie usłyszał.
Położyłam się w kącie klatki i zamknęłam oczy.
***
Obudziły mnie ludzkie rozmowy. Rozdrażniona otworzyłam oczy. Bolała mnie głowa i źle się czułam. I do tego ludzie. Niech wezmą Driftera. Po chwili uświadomiłam sobie, że Driftera już zabrali i jestem w klatce sama. Czyli musi tym dwunogom chodzić o mnie. Otworzyłam szeroko oczy i zlustrowałam ludzi. Byli mężczyzna i kobieta trzymający się za rękę, a koło nich stała około 12-letnia dziewczynka.
- To ona, mamo. - szepnęła i uśmiechnęła się. - To Ever.
Ever? Serio? Przeciwieństwo mojego imienia! Jak ona może? Warknęłam cicho.
- Ekhm, raczej mówimy na nią Never. - powiedział wolontariusz.
Na klatce jest tabliczka, ludzie...
- Tak, widzę. - powiedziała dziewczynka. - Ale w zdrobnieniu może był Ever.
- Weźmiemy ją, jeśli można. - zdecydowała kobieta.
Pracownik schroniska wziął mnie na smycz, potem do biura, na końcu do auta. Cały czas myślałam, że chyba mogę dać ludziom drugą szansę...
***
Dom okazał się ładny, dwupiętrowy. Ogród był duży, z sadzawką. Nie wiedzieć czemu, byłam zmęczona. Położyłam się na legowisku i zaskomlałam.
***
Następne trzy dni były prawie takie same - byłam zmęczona, prawie nie wstawałam. Bolał mnie brzuch, głowa, nogi, wszystko. Nie jadłam, nie piłam. Gdy się budziłam, skomlałam lub wyłam. Czułam się tak, jakbym umierała. Cały czas myślałam o Drifterze i sforze. Nikt nie wie chyba, gdzie jestem. Polubiłam jednak moich ludzi. Maja, ta dziewczynka, prawie całymi dniami siedziała obok mnie.
***
Czwartego dnia przyjechał weterynarz. Zbadał mnie i stwierdził:
- Ona... Ona jest w ciąży.
Moi opiekunowie zdziwili się, i to bardzo. Zaskoczyła ich informacja, że w ciągu 48 godzin urodzę. Byłam zaskoczona, ale i szczęśliwa. Kilkadziesiąt minut później weterynarz odjechał. Moja pani też. Mówiła coś o ojcu, tylko tyle wychwyciłam, nim odeszła. Zapadłam w sen.
***
Po kilku godzinach zobaczyłam przed sobą Driftera. Oprócz Mai i jej rodziców byli tam kobieta z małym dzieckiem na rękach, mężczyzna, weterynarz i kierownik schroniska. Był tam też... Drifter! Uniosłam się lekko i opadłam. Zaskomlałam zrezygnowana. Drifter położył się obok mnie i szepnął:
- Nev... Co się dzieje?
- Och, Drifter... Nie wiesz? Ja... Jestem w ciąży.
Drifter zaskoczył się. Otworzył szeroko oczy i spytał cicho:
- Z kim?
- Oj, głuptasie. - uśmiechnęłam się słabo. - Z tobą.

<Drifter? Nie wiedziałam jak to zakończyć xdd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz