piątek, 27 maja 2016

Zawieszenie Shelter Pack

 Nie wiem, po co to dalej ciągnąć i przedłużać. Naprawdę nie wiem.
Nie będę się rozpisywać, bo nie ma po co. 
I tak nikt już tu nie wchodzi.
Może jeszcze kiedyś się spotkamy, może na innym blogu, może nie spotkamy się wcale.
Przez jakiś czas myślałam, że Shelter Pack ma zapewnioną przyszłość. Była, jest i będzie pierwszą schroniskową sforą.
Ale na dzień dzisiejszy - jest też zawieszoną pierwszą schroniskową sforą.
Mówi się czasem, że koniec jest początkiem. Może tak jest, może i nie. Ale na razie nie mam sfory, i nie będę tu reklamować żadnego innego bloga, bo to najgorsze, co można zrobić w ostatnim poście.
Życzę wam szczęścia w życiu i spotkania się kiedyś.
Żegnajcie, schroniskowe psy.
~Wasza Alfa, Never Say Never, Keenan, Amaro i Shelby.

PS. Nie będę pisać posta o odejściu Dakoty, bo i tak nikt go nie zobaczy, i tak nie ma sensu tego publikować.

czwartek, 19 maja 2016

Od Arth'a cd. Kate

Postanowiłem się nie wtrącać. To jej życie, a nie moje. Co mnie obchodzą smutki jakiejś tam Kate? Problem? Niech sobie sama radzi. Niech nie myśli, że wywołała we mnie współczucie. Z resztą... Gdyby chciała mi o czymś opowiedzieć, to by to zrobiła bez tłumaczenia, że to nic.
- Rozumiem. Twoja sprawa, a nie moja - mruknąłem tylko pod nosem.
Znów ziewnąłem. Kate uczyniła podobnie.
- Ech... Podobno zlewanie jest zaraźliwe - rzuciłem od niechcenia.

Kate?

niedziela, 15 maja 2016

Od Above All cd. Kimm'a

- Przypadek, chęć do rozmowy... Jak nie chcesz, mogę się zabierać. - gwałtownie wstałam.
- Tego nie powiedziałem... - parsknął.
Z uśmiechem usiadłam z powrotem.
- Dobra, rozumiem.
- To się cieszę. A propos, skąd ty jesteś? - zlustrował mnie wzrokiem.
- Ehm... Powiedzmy, iż z Gdańska. Z obrzeży Gdańska. A You?

<Kimm? Wiem chyba o czymś, o czym wiedzieć nie powinnam^^>

Od Above All cd. Driftera

- Mniej więcej tak. Zdążę się douczyć. Wyjdzie w praniu, czego nie umiem. - parsknęłam śmiechem. Rolę Alfy słusznie dostał ten, a nie inny pies. Nadawał się do tej roli. Nagle jednak przyszła mi do głowy nowa, nieprzyjemna myśl.
- A wracając do adopcji... jeśli zaadoptuje mnie ktoś z daleka, i weźmie ze sobą, to co mam robić?

<Drifter?>

czwartek, 12 maja 2016

Od Never cd. Driftera

Spuściłam głowę, by Dri nie zauważył łez w moich oczach. Najwyraźniej nie musiał zobaczyć. Gdy podniosłam głowę, spojrzał na mnie pytająco. No tak. Shelby nie było.
- Maja... Zabrała ją. Nie umiała zachować się przy szczeniakach. Chciałam ją zniechęcić, ale... Rodzice pozwolili jej zostawić Shy. - potrząsnęłam głową.
- Och, Nev, nie martw się. Co jak co, ale Shelby sobie poradzi. - uśmiechnął się lekko. Widziałam jednak, że nie był przekonany. - Spośród trójki ona poradzi sobie najlepiej.
- Mam taką nadzieję. Wierzę w nią. - szepnęłam i przypomniałam sobie coś. - Zaraz, jak się tu dostałeś?
<Drifter?
PS. Tak, wiem (chyba xdd)>

Od Driftera cd. Never

Byłem zaskoczony. W tym dobrym sensie.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę…- liznąłem ją po pyszczku.
Te dwa dni przeczekałem z nią. Gdy Never się zbliżała do porodu, zabrali ją do weterynarza. Mnie też wzięli, ale musiałem poczekać na korytarzu. Potem pozwolili wejść. Były urocze. Trzy, małe brzdące, w tym dwa białe i jeden rudy. Będzie ciekawie. Jednak potem moi właściciele zabrali mnie do siebie, a Never wzięli jej do domu. Codziennie wieczorami mnie przywozili, żebym mógł zobaczyć ją i maluchy, jednak pewnego dnia mnie nie zawieźli. Myślałem że to przez to, że nie mogą lub coś im wypadało. Zacząłem się martwić, że to może być coś poważniejszego. Gdy odwiedziłem jak co noc schronisko, wśród klatek zobaczyłem… Never? Chwila, ale co ona tu robi? Zdziwiony i nieco skołowany podszedłem bliżej.
- N-Never…? Ale… Co ty tu robisz?- spytałem, próbując ukryć swoje zdziwienie.
- Nie mogłam jej pozwolić, tamtej dziewczynce, żeby tam maltretowała nasze dzieci. Zaczęłam warczeć, a czasami lekko ją ugryzłam, gdy tylko się zbliżyła. Oddali mnie więc tutaj… Ale… W sumie tak będzie lepiej. Nadal będę tutaj, a ty będziesz mógł zostać razem ze swoimi właścicielami- wyjaśniła.
Westchnąłem cicho. Nie rozumiałem, jak jej byli właściciele mogli do tego dopuścić. Otworzyłem klatkę i położyłem się obok niej i szczeniaków.

<Never?>
PS. NIE ZDRADZAM CIĘ PULPECIE

wtorek, 10 maja 2016

Potomstwo Never i Driftera!

Never rodzi! Oto dzieci jej i Driftera:

~~Amaro~~
"Moje życie? Moja sprawa! Jest ryzyko, jest zabawa!"

Imię: Amaro. Jego imię pochodzi od mitycznego skrzydlatego węża o imieniu Amaru. Wprawdzie jego rodzicom nie chodziło o to, by imię było związane z wężem, jednak samemu Amaro przypadło to do gustu.
Pseudonim: Ams. Przez niektórych przezywany Amor lub Amorek - czego nie znosi, Amaru - to nawet lubi, Diabełek bądź Zło Wcielone czy Diabeł Wcielony - toleruje. Najbardziej przepada za mówieniem mu Amaru, Diabełek (tylko przez rodziców), Zło Wcielone lub po prostu po imieniu.
Płeć: Pies.
Wiek: 6 miesięcy
Charakter: Amaro to pies impulsywny, nieprzewidywalny i wybuchowy. Jest zmienny, pomysłowy, nierozsądny i humorzasty. Ma poczucie humoru, swe porażki obraca w żart. Ams jest jak bomba: nigdy nie wiesz, co zrobi. A on to ma pomysły... Szybki i zwinny, sprytny, nieopanowany i tajemniczy. Amaro jest żywiołowy, waleczny, niezależny i wojowniczy. Uparty bardziej niż osioł, nie lubi przegrywać. A jeśli przegrywa - robi to z honorem. Ams kocha się bawić, walczyć i pływać. To podstępny realista, który zna swoje granice. Nigdy się nie poddaje i zawsze stawia na swoim. Niezależnie od tego, czy ma rację, czy nie. Jest wredny, bezczelny, egoistyczny i przebiegły. Bywa arogancki, a w stosunku do innych psów (które uważa za lepsze od siebie) agresywny. Bezlitosny, nieufny, i mimo wszystko - romantyczny i lojalny. Wierny, dla bliskich jest gotów poświęcić życie - chociaż po nim tego nie widać, zresztą sam Amaro tego nie pokazuje. Idealnie maskuje swoje emocje, chociaż rzadko to robi. Mogło by się wydawać, że tak nie jest, ale Ams jest szczery do potęgi entej. Poza tym, Zło Wcielone jest stanowczy i zdecydowany. Dumny, niecierpliwy, ma dar przekonywania. Potrafi mistrzowsko udawać skruchę, a potem znów broić... Dzięki swojemu wyglądowi wiele rzeczy jest mu wybaczanych,
Rasa: Mieszaniec. Dokładnie trzeh ras. Co dziwne, Ams nie przypomina żadnej z tych ras.
Rodzina: Matka - Never Say Never - szanuje ją i uznaje jej przewagę nad nim, chociaż niechętnie, często się jej sprzeciwia. Ojciec - Drifter - wzór dla Amaro, jednak czasem się z nim kłóci... Brat Dipper - przezywa go Aniołek, bywa dla niego pobłażliwy - jednak mimo wszystko Ams kocha Dippera. Dipper i Amaro? To totalne przeciwieństwa, ale przecież przeciwieństwa się przyciągają.... Z kolei jego młodsza siostra Shelby to połączenie Amaro i Dippera. Ams troszczy się o nią tak, jak Ams... Jednak kocha ją bardzo i nie pozwala jej skrzywdzić.
Głos: Igor Herbut (LemON)
Dorosłe zdjęcie: klik
Autor: amazonka126 (hw), magia13 (d-g)



~~Dipper~~
"Ci, których raz pokochaliśmy, zostają z nami na zawsze."

Imię: Dipper
Pseudonim: Dipp
Płeć: Pies
Wiek: 6 miesięcy
Charakter: Jak na szczeniaka, który jest pełen energii, Dipper to wręcz oaza spokoju. Stara się podejmować słuszne decyzje. Nie sprawia większych problemów wychowawczych, by zadowolić rodziców. Chętnie pomaga, w miarę swoich możliwości. W stosunku do obcych zachowuje dystans. Jak na szczeniaka przystało, ciekawość i odwaga są jego nieodłączną częścią. Bywa uparty jak osioł. Szybko i chętnie uczy się nowych rzeczy. Jeśli coś robi, stara się to zrobić do końca. Rzadko kiedy poddaje. Lubi, gdy wszystko jest poukładane i na swoim miejscu. Zazwyczaj spokojny, wybucha, kiedy ktoś go mocno zdenerwuje. Można by rzec, ułożony “od a do z”. Cierpliwy, trudno wyprowadzić go z równowagi. Co do zaufania, można mu zaufać, zaś trudniej zdobyć jego. Cechy, które odziedziczył po matce, do dążenie do celu mimo wszystko. Żartuje tylko wtedy, kiedy uzna, że można. Wrażliwy na krzywdę innych. Zawsze staje w obronie słabszych. Ma dar wybaczania. Da komuś drugą szansę, jeśli ten wyrazi skruchę i poprawę po dokonanym, złym, czynie. Jednak pod tą poważną warstwą kryje się towarzyski pies z głową pełną pomysłów. Dla tych, którzy go dobrze nie znają, jest poważny i obojętny. Dla bliskich, miły i przyjazny pies, który potrafi się uśmiechnąć i zabawić.
Rasa: Mieszaniec Owczarka Szwajcarskiego i kundla, z lekką przewagą Owczarka
Rodzina: rodzice Never i Drifter, brat Ams, siostra Shelby
Głos: James Bay
Dorosłe zdjęcie: klik
Autor: Misza213



~~Shelby~~
''Nie umrzesz za mnie. Więc nie mów mi, jak mam żyć!"

Imię: Przez rodziców obdarzona wdzięcznym imieniem Shelby, jednak niewdzięczna nikomu się tak nie przedstawia. Używa swego skróconego imienia - Shy.
Pseudonim: Shy.
Płeć: Suczka
Wiek: 6 miesięcy
Charakter: Shelby? Połączenie zła z dobrem. Niezależna, skryta, nieufna, pewna siebie ryzykantka. Waleczna, wybuchowa, lojalna, szczera, sprytna, cierpliwa. Nigdy się nie poddaje i zawsze stawia na swoim. Uparta do przesady, łatwo nie ustępuje. Asertywna, bywa wredna. Bezczelna, podstępna i humorzasta. Nigdy jednak nie odmówi pomocy. Ma wrażliwe serce, ale nigdy nie płacze. Nie kryje swoich emocji. Żywiołowa, ma dużo energii, jednak stara się ją poskramiać.
Rasa: Mieszaniec trzech ras. Z przewagą białego owczarka szwajcarskiego.
Rodzina: Rodzice o imionach Never i Drifter - alfy Shelter Pack. Bracia - swoje przeciwieństwa, podczas gdy shy jest połączeniem ich dwóch - to Amaro i Dipper. Shelby urodziła się dokładnie 2 godziny po swoich braciach, więc może dlatego...
Głos: Dove Cameron
Dorosłe zdjęcie: Kiedyś tam będzie dorosła, wtedy zobaczysz, jak wygląda.
Autor: amazonka126 (hw) magia13 (doggi)

Od Electra cd. Holly

-Może lepiej jak wrócisz do schroniska?-powiedziałem i zrobiłem krok do tyłu. Robi się trochę dziwnie, mogę ją przecież dostawić i mieć gdzieś co się z nią dzieje. Chociaż..ona wie za dużo, ale jak zapomniała to.. eh..nie zapomina się rzeczy powiedzianych niedawno Electro..Może jej się przynajmniej przedstawię, znam jej imię..ona nie za mego.
-Po co mam tam wracać?-moje rozmyślanie przerwał głos, który już rozpoznaje.
-Ja tam wracam od roku, wychodzę nocą..i idę..tam...-mruknąłem pod nosem, już walę to, niech zna prawdę.
-Gdzie tam?-nacisnęła chcąc znać szczegóły. Przełknąłem nerwowo ślinę i niemal niesłyszalnie dałem jej pełną odpowiedzieć, zupełnie pełną.
-Sfora, Shelter Pack..niedaleko od tego miejsca.-powiedziałem i poczułem ulgę, że nie musiałem tego w sobie dusić.
-Electro...-dodałem po chwili.

Holly? (no wiem, że krótkie ale nie wiedziałam co pisać xd)

sobota, 7 maja 2016

Od Holly cd. Electra

Jakby nie zauważył, w koło tej szarej budy są te tereny i nie ma najmniejszego sensu mówić nieprawdy. Kolejne kłamstwo. Zakłamana, okłamana naiwna dusza. Na szczęście dzięki ,,pomocnym" łapą nauczyłam się nie wierzyć w jakieś brednie i dążyć do wyznania prawdy. Eh, manipulacja zawsze dobra.
- To jakaś wielka tajemnica? - cóż, już złymi manierami zaszedł mi za skórę i kłamstwem. Nie, żebym dążyła do jakiejś większej znajomości.
Rozejrzałam się po klatkach, w których było wiele psów. Tak, wydostaliśmy się z klatki. Ale nie ze schroniska. Przeniosłam wzrok na psa, ale nie na jego oczy.
- Nie, ale raczej nie potrzebna ci do szczęścia - fuknął trochę chłodno, odkrywając się za moją wypowiedź odpowiadającą na ,,Jak ci na imię?"
Chwilę stałam jak wryta, nie pozwalając, aby zauważył we mnie nutę emocji. Chwilę staliśmy tak milcząc - on z przodu, odwrócony łbem w moją stronę, a ja lustrując cały jego wygląd.
- Holly - mruknęłam w końcu. Cóż, spodziewałam się, że od początku tej dziwnej znajomości - bo się chyba znamy, będzie chciał wiedzieć tylko to.
Mieszaniec odwrócił się, po czym zaczął iść w stronę wejściowych potężnych drzwi, przez których niedawno próg przechodziłam. Zauważyłam kątem oka, jak udaje mu się otworzyć je. Niestety nie dostrzegłam dokładnie, jak. Po tym nawet nie rzucając mi wzroku, sprytnie wyniósł się z budynku. Z bezmyślnością pozwoliłam sobie iść za nim.
- Ty tak na serio? Nie mam ochoty się wykłócać - odrzekł, jakby próbując mnie wystraszyć.
Uh. No tak. Ileż to miałam przypadków gdy nie zdając sobie sprawy z moich czynów, chodziłam za kimś? Westchnęłam w duchu, znowu przeklinając na siebie. Zauważyłam jak pies oddala się w cień. Nie no, jak ja kocham śledzić innych. Mimo swoich niegodnych planów odeszłam w inną stronę, jednak do tego samego ciemnego i gęstego lasu. Parę minut przechodziłam,z myślą, że się zgubiłam. No tak, miałam rację. Położyłem się w krzakach, zasłaniając stertą liści. Przed moimi oczyma przeszła smuga, z sylwetki mi już znana. Wstałam bezszelestnie i powoli.
- Dość szybko wróciłeś.
- Dość szybko sobie odpuściłaś - powiedział, nie reagując zbytnio na moją obecność.
- Ja nigdy sobie nie odpuszczam - fuknęłam, naciskając na drugie słowo.
Nie zamierzałam iść za nim, zdecydowanie nie. Po chwili już zmierzałam w drugą stronę, gdy wyrwał mnie jego tajemniczy głos.
- Chyba nie zamierzasz uciekać - odparł, przeszywając mnie lśniącymi oczyma na wylot.
- A może jednak? - wskoczyłam na najbliższą skałę, poruszając się dalej.
- Nie przeżyjesz - uznał, robiąc parę niepewnych kroków w moją stronę.
- To chyba dobrze, co nie? Nie mam za bardzo powodów, aby przeżyć.
Pies westchnął pod nosem. Raczej nie chciał, żebym to usłyszała.
- Masz - warknął cicho, ledwo słyszalnie. Kolejne słowo, które nie miało do mnie dotrzeć.
Po chwili zacisnął zęby i oczy, bo widocznie się zorientował, że jednak wiem co powiedział.
- I co dalej? - zaśmiałam się ironicznie, ukazując delikatnie swoje kły.


Electro? Proszę, nie bij, wiem że krótkie i nudne xd

Never zachodzi w ciążę!

Never zachodzi w ciążę!
Hah xdd
Z kim: Drifter
Data porodu: 7-8.05.016
Ilość szczeniąt: Dwójka?

Od Never cd. Driftera

Popatrzyłam na Driftera i uśmiechnęłam się łagodnie.
- Idź. - szepnęłam do niego. - Idź do nich, widzę i wiem, że tego chcesz. - popatrzyłam znacząco na ludzi.
Drifter niepewny spojrzał na mnie.
- Poradzisz sobie? Może lepiej zostanę... - westchnął, wahając się.
- Drifter. O mnie się nie martw. Zanim dołączyłeś, radziłam sobie sama. A... Ja i tak nie chcę mieć domu.
Tym rozwiałam wszelkie wątpliwości Driftera. Polizał mnie po pyszczku i wyszeptał:
- Nev, dziękuję. Dbaj o siebie. Będę przychodził, codziennie.
Uśmiechnęłam się do niego. Egoistycznie myśląc, nie chciałam, żeby mnie zostawiał. Bardziej pragnęłam jednak, by był szczęśliwy. Wtedy pracownik schroniska zapiął Drifterowi obrożę i smycz, i odeszli.
- Żeganj, Dri. - szepnęłam. - On jednak tego nie usłyszał.
Położyłam się w kącie klatki i zamknęłam oczy.
***
Obudziły mnie ludzkie rozmowy. Rozdrażniona otworzyłam oczy. Bolała mnie głowa i źle się czułam. I do tego ludzie. Niech wezmą Driftera. Po chwili uświadomiłam sobie, że Driftera już zabrali i jestem w klatce sama. Czyli musi tym dwunogom chodzić o mnie. Otworzyłam szeroko oczy i zlustrowałam ludzi. Byli mężczyzna i kobieta trzymający się za rękę, a koło nich stała około 12-letnia dziewczynka.
- To ona, mamo. - szepnęła i uśmiechnęła się. - To Ever.
Ever? Serio? Przeciwieństwo mojego imienia! Jak ona może? Warknęłam cicho.
- Ekhm, raczej mówimy na nią Never. - powiedział wolontariusz.
Na klatce jest tabliczka, ludzie...
- Tak, widzę. - powiedziała dziewczynka. - Ale w zdrobnieniu może był Ever.
- Weźmiemy ją, jeśli można. - zdecydowała kobieta.
Pracownik schroniska wziął mnie na smycz, potem do biura, na końcu do auta. Cały czas myślałam, że chyba mogę dać ludziom drugą szansę...
***
Dom okazał się ładny, dwupiętrowy. Ogród był duży, z sadzawką. Nie wiedzieć czemu, byłam zmęczona. Położyłam się na legowisku i zaskomlałam.
***
Następne trzy dni były prawie takie same - byłam zmęczona, prawie nie wstawałam. Bolał mnie brzuch, głowa, nogi, wszystko. Nie jadłam, nie piłam. Gdy się budziłam, skomlałam lub wyłam. Czułam się tak, jakbym umierała. Cały czas myślałam o Drifterze i sforze. Nikt nie wie chyba, gdzie jestem. Polubiłam jednak moich ludzi. Maja, ta dziewczynka, prawie całymi dniami siedziała obok mnie.
***
Czwartego dnia przyjechał weterynarz. Zbadał mnie i stwierdził:
- Ona... Ona jest w ciąży.
Moi opiekunowie zdziwili się, i to bardzo. Zaskoczyła ich informacja, że w ciągu 48 godzin urodzę. Byłam zaskoczona, ale i szczęśliwa. Kilkadziesiąt minut później weterynarz odjechał. Moja pani też. Mówiła coś o ojcu, tylko tyle wychwyciłam, nim odeszła. Zapadłam w sen.
***
Po kilku godzinach zobaczyłam przed sobą Driftera. Oprócz Mai i jej rodziców byli tam kobieta z małym dzieckiem na rękach, mężczyzna, weterynarz i kierownik schroniska. Był tam też... Drifter! Uniosłam się lekko i opadłam. Zaskomlałam zrezygnowana. Drifter położył się obok mnie i szepnął:
- Nev... Co się dzieje?
- Och, Drifter... Nie wiesz? Ja... Jestem w ciąży.
Drifter zaskoczył się. Otworzył szeroko oczy i spytał cicho:
- Z kim?
- Oj, głuptasie. - uśmiechnęłam się słabo. - Z tobą.

<Drifter? Nie wiedziałam jak to zakończyć xdd>

Od Driftera cd. Above All

Zaczekałem, aż opiekun wyjdzie. Cały czas ich obserwowałem. Gdy tylko wyszli, spojrzałem na suczkę, a ta na mnie. Chyba niezbyt rozumiała. Otworzyłem drzwi klatki.
- C-co...? Ale... Jak ty to...?- mamrotała.
- Normalnie. Zaraz ci wszystko wyjaśnię- powiedziałem ze spokojem, podchodząc do niej.
Pokazałem jej, jak można się stąd wydostać. Kilka nieudanych prób, ale nauczyła się.
- Mów kim jesteś i skąd pochodzisz- zmierzyła mnie wzrokiem.
- A więc... Jestem Alfą sfory. Sofry Shelter Pack, czy no schroniskowej sfory. Zasady są proste. O sforze wiedzą tylko ci, którzy tutaj trafili. Nie można z nikim z zewnątrz mówić o tej sforze. Spotykamy się po zmroku i działamy wtedy jak normalna sfora. Warunek, jeśli ktoś cię zaadoptuje, przychodzisz w nocy- powiedziałem to prawie jednym tchem- Rozumiesz mniej więcej?- dodałem po chwili.

<Above All?>

Od Kimm'a do Above All

Chłopak zaprowadził mnie do jakiegoś budynku. Myślałem, że to znowu zły człowiek jednak był naprawdę miły. Wprowadził mnie do jakiegoś klatkopodobnego ustrojstwa i zamknął drzwiczki. Poszedł gdzieś...
<><><><><>
Obudziłem się. Naturalnie, pierwsze co zobaczyłem to psy spoglądające na mnie pełne ciekawości. Odwróciłem się do nich tyłem i opadłem na ziemię. Nienawidzę spać na podłodze, chcę wrócić do domu...
- Witaj! Jestem Never. - suczka będąca w "boksie" koło mnie przysunęła się. Zignorowałem ją. - Widzę, że jesteś tu nowy?
- Tsa...
- Jak masz na imię?
- A-Co-Ci-Do-Tego? - warknąłem, znów przesuwając się tak, by nie miała ze mną kontaktu wzrokowego. - Grah... Kimm.
- Fajne imię. Teraz szybkie pytanko - Chcesz dołączyć do Shelter Pack? - mimo, że nie widziałem jej pyska czułem, że się uśmiecha. Podniosłem się, odwróciłem się do niej pyskiem i usiadłem. Konwersacja przez kraty. Była to stosunkowo niższa ode mnie panienka, z bardzo ładnym umaszczeniem. Przypominała Border Collie, lecz było widać w niej inne rasy.
- Do "Shelter Pack" powiadasz? I tak nie mam zbyt wielkiego sensu istnienia więc czemu nie.
Nagle dźwięk otwieranej bramy po czym zobaczyłem niewysoką kobietę i na oko 10-letniego chłopczyka. Rozglądał się po psach aż natrafił na mnie. Krzyczał "Chcę tego! Chcę tego!". Jest zbyt blisko, jest zbyt ochoczy...
Warczałem. W końcu w schronisku można było słychać moje ostrzegające szczeknięcia. Wystraszony dzieciak przytulił się do mamy płacząc. Gdy odchodzili, położyłem się. Nie lubię tego robić, ale czy nie mogą zrozumieć tego, że mam dom? Przymknąłem oczy i kiedy nagle znów usłyszałem ten głos...
- Wow, chyba serio musisz nie lubić ludzi! - mruknęła Never.
- Nie lubić? Proszę cię. - spojrzałem na nią zirytowany. - Mam swoje powody czemu tak się zachowuje.
- Tak, może masz... Tak w ogóle, to ktoś po ciebie idzie. Chyba chcą cię zabrać na badania.
<><><><><>
Auć! Dostanie zastrzyku w pośladek nie jest zbyt przyjemnym uczuciem.
- A niech ci wsadzą... - warknąłem do weterynarza kiedy mnie ciągnęli do klatki. Wpakowali mnie tam. Słyszałem jak mówią, że to dziwne, iż się błąkam a mam obrożę, jestem szczepiony i odrobaczony, mam tylko kilka zadrapań. Ostatecznie siedzenie w klatce stało się moim drugim ja. Kiedy wszystkie psy magicznie znikały ja leżałem w kącie mojej klatki, za kratami. Nic nie jadłem, omijałem budę. Wolałbym nadal błąkać się po ulicy, niżeli być tu, w schronisku, i czekać na zbawienie w postaci informacji, że moi właściciele mnie znaleźli. Never starała się ze mną rozmawiać, zachęcać do wyjścia, ale ignorowałem ją. Pewnego razu otworzyła mi w nocy klatkę.
- Jak chcesz możesz iść ze sforą, a jak nie to nadal ciśnij się w zatęchłej budzie o nazwie schronisko.
Spojrzałem na nią kątem oka i wstałem.
- Niech ci będzie. Prowadź Pani Alfo.
Sunia wyprowadziła mnie ze schroniska i zaprowadziła na spore, lekko leśne tereny. Przesiedziałem tam rozmawiając z Never o Stanowisku, jak się wszystko sprawuje i jak otwierać klatki. Pasuje jej rola alfy, jest naprawdę dobra w zarządzaniu. Tej samej nocy dowiedziałem się jeszcze, jak każdy pies się nazywa i kto jest parą z kim. Wróciliśmy do naszych "domków z krat" gdy słońce zaczęło wschodzić. Gdy ostatni pies zamykał klatkę wszedł ten sam chłopak który mnie tu przyprowadził, ale razem z sunią, na oko rasa Border Collie, długa sierść i błyszczące szarozielone oczy.
- Widzę, że mamy nową w drużynie? - mruknąłem. Suczka nie odpowiedziała, gdyż właśnie wylądowała do swojej celi. Zaczęła rozmawiać z Drifterem. Odwróciłem się i na chwilę przysnąłem w swoim ukochanym, zimnym kącie.
<><><><><>
Następnego dnia okazało się, że Sunia nosi imię Above All, dołączyła do sfory i ma stanowisko Atakującej. Była trochę zadziorna i powtarzała, jaka to ona nie jest samowystarczalna.
- Więc, Above All tak? - mruknąłem, gdyż usiadła koło mnie gdy wyszliśmy ze schroniska.
- Tsa... A ty?
- Kimm. - mruknąłem i stanąłem na dwie łapy po czym złapałem w pysk jakiegoś kruka, który postanowił zacząć krążyć nad moją osobą. Położyłem się i zacząłem przeżuwać jego głowę. - Co cię przekonało by koło mnie siadać?
Podczas wymawiania tego warknąłem cicho.
<Above All? Kimm i bycie przyjacielskim to złe połączenie...>

Od Above All do Driftera

Było popołudnie. Rozglądałam się za kolacją. Nie chciało mi się polować - nigdy nie wiadomo, na co przyda mi się energia. Pobiegłam na targ i zwinęłam kiełbasę. Kobieta pilnująca straganu spała, ale obudziła się. Na szczęście byłam daleko, kiedy chwyciła za kamień. Uśmiechnęłam się tryumfalnie. Córka Tryumfu, Niepokonana. Nagle zorientowałam się, że przebieram nogami w siatce. Trudno, wyplączę się. Ale siatka się podniosła.
- Co jest grane, do jasnej ciasnej?! - warknęłam. - Jeżeli to znowu ty, Billy, i twoje kawały, to pożałujesz... - Nie był to jednak Billy i jego szajka, ale hycel.
- Ale porażka i Above All nie chodzą w parze... - wyszeptałam, siedząc za kratami. Podróż była krótka. Dostałam, ku swemu zdumieniu, piękny, czysty boks z niedużą, ale ciepłą budą i miskami z jedzeniem i wodą. W boksie obok leżał biały owczarek szwajcarski.
- Cicho bądź... wytłumaczę ci wszystko, kiedy wyjdą.


<Drifter? Jak coś źle, to sorry, ale przekopałam całą sforę i chyba jest ok.>

Nowy pies - Kimm!

Powitajmy nowego Mordercę w Shelter Pack!
Oto Kimm!

~~Kimm~~
"Nie mów, że możesz liczyć tylko na siebie. Na siebie też nie można bowiem liczyć, gdyż zazwyczaj okłamujesz sam siebie najczęściej"

Imię: Kimm
Pseudonim: Kimmur, Kimi, Kimura
Płeć: Mimo kobieco brzmiącego imienia, jest samcem z krwi i kości. 
Wiek: 3 lata
Charakter: Kimm jest... Ciekawy. Zazwyczaj można go zobaczyć jako poważnego, zajętego swoimi sprawami i mającymi cię w czterech literach psa. Jednakże jest on bardzo potulny i kochany wewnątrz. Rzadko kiedy ktokolwiek widzi go śmiejącego się. Często jest wulgarny. Jest bardzo agresywnym psem, jednak nie na co dzień. Lubi leżeć, nic nie robić i mieć wszystko gdzieś. Do nowo poznanych psów i osób będzie oschły i wredny, często będzie się odwracać, ignorować ich słowa. Czasem zacznie się kręcić i nie zwracać uwagi na inną osobę. Jest mocno POKRĘCONY (Czaicie żart? default smiley :d Dobra, to było suche). Ostatecznie zacznie rozmawiać. Jak pozna i zaufa, możesz się określać mianem jego "kumpla".
Aparycja: 
  • Rasa: Husky Syberyjski.
  • Sierść: Delikatna, długa i mocno puchowa sierść. Dominuje w niej głównie węglowy kolor jednakże jest także i biała barwa.
  • Oczy: Kryształowo-błękitne, kształt przypomina rozciągnięte kółko, przy końcach unoszące się w górę, a z przodu spadające w dół.
  • Budowa: Jest wysokim, szczupłym i mocno zbudowanym psem. Ma długie. wytrzymałe łapy dzięki czemu potrafi długo i dużo biegać. Ma długaśny, zakręcony puszysty ogon, oraz wąskie i wysoko osadzone uszy. Kufa jest średniej długości. Ma mocny, bardzo wrażliwy nos dzięki nawet gdyby był ślepy dawałby radę.
  • Znaki szczególne: Pewnego razu dziwnym trafem depnął łapą w jakąś złotą bransoletę. Milionem sposobów próbował to coś ściągnąć, ale niestety nie dał rady. Ostatecznie przyzwyczaił się do niej i nawet gdy ludzie z schroniska chcieli wydostać jego łapę z tego "złotego okręgu" warcząc nie pozwolił. Można powiedzieć, że według niego to coś czyni z niego rozpoznawalnego. Do tego nosi na szyi skórzaną czarną obrożę, która jest pamiątką po pierwszej właścicielce. Obroża jak i bransoleta są przez pracowników schroniska tolerowane i nie zdejmowane z niego.
Hierarchia: Morderca (Zabiję ci Królika, muahahahahaha >default smiley :d)
Rodzina:
Matka - Karmina
Ojciec - Cloudius
Bracia - Grafit i Vix
Informacja o miłości: Nigdy nie odczuwał miłości do jakiejś suczki. Nie wie czym jest "zakochanie" i woli okrążać to sporym łukiem.
Szczeniaki: Nie miał i prawdopodobnie mieć nie będzie.
Historia: Kimm urodził się w małej hodowli psów Husky. Diamond Siberian Paws. Adoptowała go urocza 10 latka. Razem z jej rodzicami i braćmi kochali go, dali mu obrożę, spał z dziewczynką w łóżku był dobrze karmiony. Po prostu odczuwał miłość i przywiązanie od nich do niego. Spędził razem z rodzinką 2 lata. Dziewczynka nosząca imię Martyna pewnego razu będąc z nim na spacerze spuściła go ze smyczy. Biegł przed siebie jak zawsze wesoły i pełen wigoru, kiedy nagle coś go wepchnęło do wora. Słyszał jak wołają jego imię, a potem płacz Martyny. Miotał się po worku, chciał uciec. Porwali go. I chcieli komuś sprzedać za wysoką cenę. Podczas jazdy jakimś terenowym autem wypadł z czegoś w rodzaju przyczepy, worek się rozerwał a on uciekł. Przez rok błąkał się po ulicach szukając domu, aż nagle znalazł go jakiś człowiek po czym zaprowadził do schroniska. On jednak się nie poddaje i czeka, aż wreszcie wróci do domu...
Dodatkowe informacje: Uwielbia spać na łóżku, wyć do księżyca i leżeć. Boi się wody. Nienawidzi jeść suchej psiej karmy oraz jak go dotykają obcy ludzie (warczy, ale nigdy nie skrzywdzi).
Głos: MAX
Autor: Urwis (jestem póki co tylko na howrse)

Nowa suczka - Above All!


Oto Above All.
Powitajmy pierwszą Atakującą w Shelter Pack!



~~Above All~~
''Nie pomagaj, bo jak coś się stanie, będzie na ciebie.'' 
(autor: Ja Sama)

Imię: Above All(z ang. Ponad wszystko)
Pseudonim: Above... i co tam wymyślisz, ale rusz głową, bo jak coś palniesz, to cię zje.
Płeć: Ta piękna
Wiek: 2,5 roku.
Charakter: DO POPRAWY! 
Aparycja: 
  • Rasa: Border collie
  • Sierść: czarno-biała, bardzo długa i miękka.
  • Oczy: szarozielone, leciusieńko skośne.
  • Budowa: Smukła, ogon lekko zawinięty na końcu, czarny nos, uszy, uważnie łowiące każdy szmer. 
  • Znaki szczególne: ślad po kolcu na lewej przedniej podeszwie łapy.
Hierarchia: Atakująca.
Rodzina: Jeśli zamierzasz jeszcze pożyć, to nie pytaj.
Informacja o miłości: Jak powyżej. Brak zauroczeń(jak na razie)
Szczeniaki: Wolne żarty... nie było takiego, co by się odważył.
Historia: Urodzona w mieście piękna suczka od małego uczyła się liczyć. Na siebie. Nie zapomniała tej nauki nigdy. Poradziłaby sobie niemal wszędzie - nienawidzi czuć się bezsilna. Nauczyła się wszystkiego, co teraz umie. Tego, czego nie mogła nauczyć się w mieście, uczyła się w lesie. Podczas nieudanego kiełbaskobrania w mieście złapał ją hycel i przywiózł ją tu - do Shelter.
Dodatkowe informacje: Boi się jednej rzeczy - momentu, kiedy będzie musiała przyznać się do porażki. Do tego, że to ona źle ułożyła plan. Porażka i All nie chodzą w parze. Potrafi pływać, poluje i potrafi - powiedzmy to od razu - kraść. Nie lubi tej umiejętności, ale jej nie zwalcza. Nie kradnie zawodowo jak jakaś kleptomanka(nie ma to na celu urazić osób naprawdę chorych na tę chorobę), ale potrafi. 
Głos: Sylwia Grzeszczak
Autor: Tajemnica* (howrse)

Od Driftera cd. Never

Byliśmy pogrążeni w rozmowie, polegającej na wymienieniu swoich doświadczeń życiowych. Jednak potem, gdy zauważyłem naszych partnerów, wróciłem do Never. Wymieniliśmy się spojrzeniami z resztą i poszliśmy dalej. Trzeba było wrócić do klatek. Echem po schronisku rozniosła się wiadomość, że przyjechała para młodego małżeństwa, która szuka dobrego psa. Ważnym było też, że mieli kilkumiesięczne dziecko. Z jednej strony chciałem gdzieś trafić, nie siedzieć wiecznie wśród tych krat i znowu poczuć smak rodziny, a z drugiej nie chciałem zostawiać Never. Ona nie mogłaby pojechać ze mną. Biłem się ze swoimi myślami, kiedy zbliżali się do nas. Kiedy byli coraz bliżej, denerwowałem się coraz bardziej. Spojrzałem na Never, chcąc może odnaleźć odpowiedź w tej trudnej sytuacji.

<Never?>

środa, 4 maja 2016

Od Hold'a cd. Brosh

Zacząłem merdać ogonem.
-Brawo Brosh!-Zawyszłem.
Dominik (wolę nazywać go Domino) patrzył to na mnie, to na Brosh.
-Fajna, c'nie?-Zagadał.
Spojrzałem na niego i w odpowiedzi machnąłem ogonem.
-Jest świetna. Tylko szkoda że mnie nie słyszysz.
Chłopak się uśmiechnął. Brosh dostała brawa. Po zawodach poszedłem w stronę Brosh. Domino szedł kawałek za mną.
-Brosh, to było świetne!-Uśmiechnąłem się.
Suczka ciągle miała na szyi chustę z napisem ,,Szukam domu ".
<Brosh?>

Od Keenana cd. Kate

- Kocham cię, Kate. - powiedziałem między naszymi pocałunkami (xd). - Kocham i nigdy nie przestanę, Katie.
- Hej! - krzyknęła słysząc pseudonim.
- No co? Pasuje do ciebie, kochana. - zaśmiałem się.
- Musisz to robić? - powiedziała, udając złość, jednak zachichotała.
- W sumie nie muszę, ale mogę. I będę to robić, jeśli nie masz nic przeciwko. - uśmiechnąłem się tajemniczo. - Cukiereczku.
<Kate? xdd>

Od Never cd. Driftera

W milczeniu wracaliśmy do schroniska. Promieniowaliśmy szczęściem, i psy chyba to zauważały.
- Never! - krzyknęła Kate. - Coś ty taka szczęśliwa?
Zaśmiałam się i spojrzałam czule na Driftera.
- A, chyba wiem. - uśmiechnęła się Kate i odeszła.
Chwilę później spotkaliśmy Keenana.
- Hej, ziom, stary, czemu się tak cieszysz? - spytał. Po chwili spojrzał na mnie i uśmiechnął się tajemniczo. - Widzieliście Kate?
- Poszła w kierunku wybiegu. - poinformował Drifter.
Gdy odszedł, zatrzymałam się. Przed nami ujrzałam Nyan i Dakotę. Drifter zdziwił się i stanął obok mnie. Dostrzegł parę psów idących w naszym kierunku i spojrzał na mnie pytająco.
- Och. Powiedziałam Dakocie, że nie można zakochać się w jeden dzień. - szepnęłam i westchnęłam - Myliłam się.
Wtem podeszli do nas Nyan i jej partner.
- Dakota. mogę na chwilę... - spytałam.
- Tak. - odpowiedział pies.
Odeszliśmy kawałek, a wtedy powiedziałam szeptem:
- Wiesz... Sorry. Mówiłam ci, że nie można się zakochać w jeden dzień, a... - westchnęłam, patrząc znacząco na Driftera. - Myliłam się. Przepraszam.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnął się Dakota.
Gdy wracaliśmy z powrotem do naszych partnerów, zobaczyliśmy, że są pogrążeni w rozmowie. Chyba się kłócili, ale nie jestem pewna - zatrzymaliśmy się kawałek od nich.
<Drifter?>

Nowa para - Kate & Keenan!

Mamy trzecią parę w SP!

Kate & Keenan
 & 

W związku z tym, Kate zostaje Samicą Beta i Zastępcą Generała.

Gratulujemy i życzymy miłego życia.
Ps. Znowu gratuluję sobie. czy ja jestem normalna? xdd

PS. To kiedy szczeniaki? Wybacz, Kate, musiałam zadać to pytanie xP

Banner od Electra!

Właścicielka Electro wykonała dla SP piękny banner:




















Dziękujemy, jesteśmy wdzięczni :)

Hm... Jaka nagroda?
A! Electro awansuje ze Szpiega na Asasyna!
Gratulujemy.

Od Brosh cd. Hold'a

- Nie wiem.. Ty pewnie też tego nie wiedziałeś jak wybierałeś swojego. Po prostu będe czekać na tego jedynego. Wiesz ktoś kieduś mi powiedział że na każdego psa czeka ten jedyny człowiek który pokocha cię całym sercem... No to czekam.
- Acha..
Szliśmy drogą prowadzącom do schroniska w ciszy. Pod bramą więzienia pożegnaliśmy się i ja wruciłam do klatki a Hold do domu. Weszłam do klatki gdzie pare innych psów jeszcze nie spało. Weszłam do swojej budy zasypiając...
~ Rankiem ~
Obudziło mnie wycie jakiegoś psa. Nie dochodziło ono ze schroniska tylko spoza. Inne psy jeszcze spały, pewnie wczoraj balangowały. Weszłam na dach drewnianej budy i odpowiedziałam wyciem. W pewnym momęcie podszedł do klatki jeden z pracowników schroniska i uciszył mnie. Warknęłam na niego i zeszłam z budy zwijając się w kłębek. Leźałam tak dosyć długo dopuki jakaś pani odpowiedzialna za jakieś wizyty ze schroniska podeszła do klatki. Wzięła mnie i jeszcze pare innych psów do budynku gdzie nas wykąpali i uczesali. Tak to jest to co uwielbiam. Targanie mojej sierści tylko i wyłącznie dla lepszego wyglądu który i tak za pięć minut będzie taki jak wcześniej. Wsadzili nas do jakiegoś auta i gdzieś zawieźli. Podróż dłużyła mi się w nieskończoność. Dosłownie jak i w przenośni... W końcu wyszliśmy na świerze powietrze. Prowadziła nas na smyczy młoda wolontariuszka. Na moje oko znajdowaliśmy się na jakieichś zawodach czy czymś w ten deseń... Mieliśmy siedzieć w kojcu i prezętować się ładnie. Każdy z nas miał na szyi chustkę z napisem "Szukam domu "... Siedziałam w kojcu spokojunie i tylko rozglądałam się po okolicy. Co jakiś czas podchodzili do klatki ludzie i inne psy... W pewnej chwili między tłumem zobaczyłam psa przypominającego troche wilka o białej sierści. Mój ogon zaczął latać i zawołałam psa. Ten jak tylko usłyszał swoje imię odwrucił się i pociągnąl chłopka za sobą.
- Co ty tu robisz? -zapytałam Hold'a nieco zdziwiona.
- Przyszliśmy na zasody. Tak będe uczestniczył w zawodach. A ty, co tu robisz?
- Bo ja wiem, od rana nas do tego przygotowywują. Ja nie wiem onu chyba myślą że znajdziemy tu nowy dom.
- Choć Hold zaraz nasza kolej. - pociągnął go chłopak.
- Powodzenia.
Hold uśmiechnął się i wszedł na tor przeszkud. Pokonał go bardzo szybko i bezbłędnie. Zresztą jak to na niego przystało. Czekałam chyba na zbawienie kiedy głos z głośników wypowiedział zdanie " A teraz reprezentantka miejscowego schroniska, Brosh "
Co ?! ja? Niemożliwe... Nie... A jednak. Wolontariuszka wyciągnęł mnie z kojca i razem weszłyśy na tor. Szybko przeanalizowalam go wzrokiem po czym ruszyłam najszybciej jak potrafiłam. Również pokonałam tor bezbłędnie jednak zajęło mi to troche dłużej niż Hold'owi ale krucej niż innym psom..
Hold? Heh...

Od Driftera cd. Never

- A ja najszczęśliwszym psem na świecie- uśmiechnąłem się ciepło.
Słońce było już coraz bliżej zenitu, a mgła opadła. Wspólnie postanowiliśmy, żeby już wrócić i nie robić zamieszania w schronisku.

<Never?>

wtorek, 3 maja 2016

Od Kate cd. Keenana

- Trudno było to wydusić? - spytałam
- No... Troszkę.. - odpowiedział zaniepokojony
- Jasne że tak! - uśmiechnęłam się i wpadłam mu w ramiona
Później go pocałowałam. Nie obchodziło mnie czy jest chempionem czy nie. Ważne było że mnie kocha i niech tak zostanie.
Kee? <333

Od Electra cd. Holly

Kątek oka mierzyłem suczkę, a tym samym próbowałem się odezwać. W końcu udało mi się przełamać barierę ciszy.
-Wiesz gdzie jesteś?-zapytałem bez dodatkowych emocji, nie chciałem się cieszyć, że mam towarzysza w klatce... do tej pory dobrze mi było samemu.
-W schronisku, dało się zauważyć.-mruknęła i twardo patrzyła przez kraty.
-Stąd nie ma wyjścia... nie uwolnią cię nawet jak będziesz wyć przez całą noc..próbowałem.-odparłem i położyłem się w kącie.
-To ile tu siedzisz?-zapytała na co postawiłem uszy, nigdy nikt mnie o to nie pytał, po co mam jej mówić? Przeżyłem tu wystarczająco dużo, by odpowiadać na takie pytania byle jakiej suczce.
-Dużo..-burknąłem i odwróciłem się łbem do ściany. Może nie siedzę tu cały czas i znam wyjście.. ale ona nie musi wiedzieć, i nie będzie. Zbliżała się noc, nijaka suczka zasnęła, a żeby się upewnić szturchnąłem ją łapą.. śpi. Podeszłem do drzwiczek i zacząłem coś w nich grzebać.
-Ej, mówiłeś, że nie znasz wyjścia.-usłyszałem lodowaty głos za sobą.
-Bo nie znam, sprawdzam czy kraty są mocne..-skłamałem i wróciłem do swojego kąta.
-Nie pier**l tylko to otwórz.-burknęła i zmierzyła mnie lodowaty wzrokiem. Westchnęłam i otworzyłem klatkę i jak najszybciej od niej uciekłem, jednak ona szła za mną. Co ja jej zrobiłem?
-Co? Idę do sfory..znaczy do domu..do lasu..w góry.. nad morze.-zacisnąłem kły i nic więcej już nie mówiłem.. znowu się wygadałem..

Holly?

Nowa para - Never & Drifter!

Mamy drugą parę w sforze!

Never & Drifter
 & 



W związku z tym...
Drifter zostaje Samcem Alfa i Generałem!

Gratulujemy (gratuluję sobie, ale cii) i życzymy miłego życia.

PS. To kiedy szczeniaki? Drifter, wybacz, musiałam xPP

Od Electra cd. Holly

Kątek oka mierzyłem suczkę, a tym samym próbowałem się odezwać. W końcu udało mi się przełamać barierę ciszy.
-Wiesz gdzie jesteś?-zapytałem bez dodatkowych emocji, nie chciałem się cieszyć, że mam towarzysza w klatce... do tej pory dobrze mi było samemu.
-W schronisku, dało się zauważyć.-mruknęła i twardo patrzyła przez kraty.
-Stąd nie ma wyjścia... nie uwolnią cię nawet jak będziesz wyć przez całą noc..próbowałem.-odparłem i położyłem się w kącie.
-To ile tu siedzisz?-zapytała na co postawiłem uszy, nigdy nikt mnie o to nie pytał, po co mam jej mówić? Przeżyłem tu wystarczająco dużo, by odpowiadać na takie pytania byle jakiej suczce.
-Dużo..-burknąłem i odwróciłem się łbem do ściany. Może nie siedzę tu cały czas i znam wyjście.. ale ona nie musi wiedzieć, i nie będzie. Zbliżała się noc, nijaka suczka zasnęła, a żeby się upewnić szturchnąłem ją łapą.. śpi. Podszedłem do drzwiczek i zacząłem coś w nich grzebać.
-Ej, mówiłeś, że nie znasz wyjścia.-usłyszałem lodowaty głos za sobą.
-Bo nie znam, sprawdzam czy kraty są mocne..-skłamałem i wróciłem do swojego kąta.
-Nie pier**l tylko to otwórz.-burknęła i zmierzyła mnie lodowaty wzrokiem. Westchnęłam i otworzyłem klatkę i jak najszybciej od niej uciekłem, jednak ona szła za mną. Co ja jej zrobiłem?
-Co? Idę do sfory..znaczy do domu..do lasu..w góry.. nad morze.-zacisnąłem kły i nic więcej już nie mówiłem.. znowu się wygadałem..

Holly?

Od Never cd. Driftera

- Jeszcze się pytasz? - zaśmiałam się. - Zostanę. - powiedziałam i przytuliłam go.
Pies odwzajemnił gest. Uśmiechnęłam się do niego.
- Jestem najszczęśliwszą suczką na świecie. - szepnęłam.
<Drifter?>

Od Driftera cd. Never

- W takim wypadku, pozostaje mi spytać tylko o jedno...- Never już się chyba spodziewała- Zostaniesz... Moją partnerką...?- dodałem po chwili.

<Never?>

Nowy pies - Hiakru!

Powitajmy pierwszego Organizatora Imprez!
Oto Hiakru!

~~Hiakru~~
''Życie bez szczęścia, jest jak życie bez powietrza- nie może istnieć.''

Imię: Pocuż CI jego imię, obywatelu? Czy ono sprawi, że Twa dusza będzie tańczyć makaranę, a na pysku zagości uśmiech? Nie. Ale jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć: Jego pełne imię, to Hiakru Painkiller Kitsune. Ale zwracaj się do niego Hiakru. Za używanie jego pełnego imienia, spotka Cię kara Boska.
Pseudonim: Hia, Hik, Hiaki, Hiakiś, Kruk, Hannibal, Lucyfer
Płeć: Wątpisz w jego męskość?! Niegodziwością byłoby pomyślenie, że jest suką. Jest w stu procentach samcach <Sprawdza> Tak, na pewno samiec.
Wiek: 4 lata.
Charakter: Hiakru jest kopniętym przez diabła, upadłym aniołem, który potrafi nieźle skopać dupę. Należy do samców: ''Nie przeprosiłeś za to, że zabrałeś mi moją zdobycz?! Masz zjeby...''. Jeśli nie wywarłeś na nim w miarę dobrego wrażenia od początku znajomości, radzę do niej nie startować, chyba że ,albo on sam do Ciebie podejdzie, albo masz zaprzyjaźnionego medyka, który leczy otwarte złamania, oraz wstrząsy mózgu. Jeśli etap ''Poznawania'' się z Hiakim, przebiegł pomyślnie, bądź z siebie dumny. Nielicznym, udaje się przez to przebrnąć. Podczas znajomości jest oschły. Często używa wulgarnych słów, i tak też często, przekręca je na swój sposób. Często zaczyna bójki, a raz nawet wojnę... Jest aż za bardzo energiczny, można by rzec- ma ADHD. Potrafi być miły i romantyczny. Romantyzm u niego, jest na poziomie dziennym. Jedynie jest miły.. dla niektórych. Kiedy jest zdołowany, siedzi w jakimś wybranym miejscu, najczęściej jaskini, myśli nad swoim życiem. Nie powiem, że nigdy nie płacze, oraz że nie ma uczuć. Właśnie często ma załamki. Często płacze. Jeśli Ci zaufa, będzie się z tobą śmiał. Nie jest obojętny wobec słabszych *jeśli się nie sapią do niego*. Ale ma też rozsądek. Potrafi odmówić, lub zaproponować lepsze rozwiązanie. Jest pomocny i uczynny. Oczywiście, liczy, że Ty kiedyś też mu pomożesz. Mu warto pomagać. Zawsze chciał się udzielać, na rzecz sfory, rodziny, świata, ale to.. nie było mu dane, do teraz. Powracając do charakteru: Hiakru mało czego się boi, ale jest tylko psem. Ma jakieś tam strachy. Ale nie typu, że boi się pająków, czy ciemności. Nie, nie. Wiele razy, próbował zmienić tą, swoją złą stronę, na lepszą. Ma nadzieję, ze nowe otoczenie, nowi przyjaciele oraz... nowa rodzina, go zmienią. Na zdecydowanie lepsze, oczywiście
Aparycja:

  • Rasa: Alaskan Malamute, lub jak kto woli: Husky
  • Sierść: Długa, puchata, mocno ciepła, i tulaśna. Przeważa biel, następnie w kolejce jest szarość, która rozciąga się, przez większość grzbietu, i występuje na koniuszku długiego ogona. Czarny też występuje, ale tylko na "szczycie" pyska i uszu. 
  • Oczy: Heterochromia: lewe-piwne, bardziej czekoladowe, a prawe- niebieskie, wręcz błękitne. Duże, bardziej okrągłe z ostrzejszymi zakończeniami w "stronie pyska".
  • Budowa: Budowa mocno umięśniona, wręcz każdy skrawek jego ciała jest umięśniony. Jest o wiele wyższy niż wzorzec rasy- ma 1,13 na czterech łapach, przez co, szczeniaki się go boją, i uważają za wielkoluda. Sylwetka jest zmutowana- dłuższe nogi, szersze, oraz dłuższe ciało. Czarny, przypominający kasztana nosek. 
  • Znaki szczególne: "Zmutowana" sylwetka, dwubarwne oczy, blizna w kształcie "x" na lewej tylnej poduszce, z tyłu pyska, posiada znak z białego futra, które przypomina znak Hadesa, czyli coś w tym guście - kilk.

Hierarchia: Organizator imprez
Rodzina: Matka: Teniqua
Ojciec: Sybir
Brat: Fire
Siostra: Ice
Informacja o miłości: Jest nieszczęśliwie zakochany, ale.. ona tego nie odwzajemni, życie jest podłe.
Szczeniaki: Brak, ale zainteresowany posiadaniem.
Historia: Hiakru to obłąkany przez diabła, kopnięty przez upadłe anioły i odrzucony od społeczeństwa psów pies, który szuka prawdy, i wie, że ją odnajdzie. Szczerze mówiąc, jego historia jest tak drastyczna, krwawa, zimna i okropna, że aż chce się o niej zapomnieć. Dostał się tu, do Shelter Pack po latach wędrówki (no... chyba raczej błąkania po lasach), której miał już dosyć. Więcej historii opowiada psom ,którym naprawdę zaufa..
Dodatkowe informacje:

  • Ma kilka strachów i fobie. Ma schizofrenie paranoidalną, ale.. ona nie przeszkadza mu w życiu. Jego wymyślona przyjaciółka, ma na imię Shira.
  • Uwielbia surowe mięso
  • Jest na zabój zakochany ale.. to nie ma prawa być rzeczywistością.

Głos: Sulin (nie mogę dać linku ;-default smiley ;)
Autor: Cook!e [howrse] hubert8 [doggi-game (nie wchodzę często, ale jeśli powiadomisz mnie na xacie- wejdę :3)] ciasteg333@o2.pl [e-mail] kinga170104@gmail.com [gmail]

Od Keenana cd. Brosh

 Udawanie dumnego championa zaczęło mnie męczyć. Chcę być psem, a nie rzeczą do popisywania się. Gdy zobaczyłem te biedne psy w torebkach, myślałem, że zwymiotuję. Wszędzie róż, fiolet, ale więcej różu, i tylko róż, róż i róż.
A poza tym... Co Dawid sobie myśli, czy ja wyglądam na pitbulla? Obrożę przeżyję, ale kolce? to już przesada.
Nagle do Dawida podeszło kilku chłopaków - czy ja nie mówiłem?! - z pitbullami. Jeden z nich - o zgrozo! - rozpoznał mnie.
- Hej, ziom, czy twój pies to nie Keenan z hodowli The North Valley Dogs? - spytał chłopak.
- Tak! Kupiliśmy go w tej hodowli za kilka milionów. - powiedział Dawid.
ŻE CO? Kilka milionów? Ten chłopak to niezły kłamca...
- Jaka to rasa? Wilczur? - zapytał inny.
- Nie, malamut! - krzyknął jakiś.
- To... husky... eee... syberyjski. - powiedział Dawid.
- Hej, Amanda! Skąd masz tego yyy.... jamnika? - zapytała jakaś dziewczyna.
Naprawdę? Jedną nazwę tak trudno zapamiętać? Czy istnieją tylko yorki i pitbulle?
- Nie wiem jak ty. - szepnąłem do Brosh. - Ale ja stąd zwiewam.
Popatrzyłem na chłopaków, ich rozmowa przeszła na gry komputerowe, gdy dwa pitbulle zaczęły się gryźć. Dziewczyny wyczekująco patrzyły na zmieszaną Amandę. Spojrzałem na Brosh, czekając na odpowiedź.
<Brosh?>

Od Never cd. Driftera

Drifter zaskoczył mnie, jednak czułam się wniebowzięta. Westchnęłam i odwzajemniłam gest.
- Och, Drifter... - szepnęłam. - Teraz jestem pewna. Kocham cię.
<Drifter?>

Od Keenana cd. Kate

 Gdy dotarliśmy do naszego nowego domu, był późny wieczór. Nasi właściciele nakarmili nas, pokazali nasze legowiska i tylne drzwi prowadzące do ogrodu. Później ludzie położyli się spać. Popatrzyłem na Kate i wpadłem na pomysł.
- Chodź. - powiedziałem do niej cicho.
Wyszliśmy przez tylne drzwi i poszliśmy ścieżką do ogrodu, którego zobaczyłem przez okno. Kate szeroko otworzyła oczy, bo, przyznaję, widok był piękny.
- Widok jest piękny... - wyszeptałem. - Ale nie piękniejszy od ciebie.
Kate zaśmiała się lekko.
- Zamknij oczy. - poleciłem jej. Gdy suczka zamknęła oczy, zaprowadziłem ją na most, przy okazji zrywając różę.
Stanąłem przed nią z różą w pysku.
- Możesz otworzyć.- szepnąłem.
Gdy suczka otworzyła oczy, ukłoniłem się jej, podałem jej różę i zapytałem:
- Kate... Zostaniesz moją partnerką?

<Kate?>

Od Holda

Nowy dom to jedna z najfajniejszych rzeczy pod słońcem. Jednak czasami me myśli uciekają do siostry. Tej nocy będę musiał z nią porozmawiać. Chociażby ją zobaczyć. W końcu nastał wieczór. Moja rodzina poszła spać. Chciałem iść do siostry, ale...nie mogłem. Postanowiłem dziś pilnować domu. Nagle usłyszałem hałas.Dobiegał z boku domu. Niewiele myśląc zacząłem szczekać jak opętany, budząc domowników. Pobiegłem z boku domu i zobaczyłem ubranego na czarno człowieka. Rozpędziłem się, wybiłem i przygniótłem go do ziemi. Pokazałem kły i zjeżyłam sierść. Pod domem w jedną chwilę zjawili się ludzie w niebieskim i głośnych autach. Moi państwo wyszli z domu w spojrzeli na mnie. Włamywacz był sparaliżowany strachem. Panowie w niebieskim podeszli bliżej, a Mój Pan mnie zawołał. Warknąłem ostatni raz na złodzieja i pobiegłem do mojego Pana. Panowie w niebieskim wzięli go do jednego z żelaznych potworów. Za złapanie go dostałem pochwały i tzw. ,,smakołyki ". Były nawet dobre. Potem mój pan wziął mnie do domu. Ułożyłam się na moim posłaniu i zasnąłem. Obudziłem się rano i wyszedłem na dwór. Usłyszałem kilka pochwał na mój temat i wczorajszej akcji. Szczerze? Poszłem wtedy na żywioł. To mój dom i moi ludzie. Będę ich bronić za wszelką cenę. Dziś moi państwo zostają w domu. Jeszcze śpią. Cóż pozostaje mi robić? Postanowiłem odpocząć. Usiadłem obok schodów i zamknąłem oczy. Czas by wreszcie mieć chwilę spokoju. Jednak ludzie lubią ją przerywać. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Na progu stał jakiś pies, a może suczka.
-Ktoś ty?-Spytałem.
<Ktoś?>

Od Moon

Kolejny dzień w schronisku. Zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. Jestem na wybiegu z kilkoma innymi psami. Przyglądam się im. Każdy z nich jest inny, a jednak się dogadują. Jednak bądź nie bądź, to psy. Nie tak jak ja, hybryda wilka z owczarkiem szwajcarskim. Westchnęłam. Nagle obok mnie ktoś usiadł. Nie odzywał się. Hm... Ciekawa jestem kto to może być...
<Ktoś?>

Od Hold'a cd. Brosh

Bezpańskie psy zostawiły nas w końcu, w spokoju.
-Nie wiem co bardziej mnie powaliło, ten pies czy jego oddech...-Westchnąłem.-Brosh, nic ci nie jest?-Spytałem.
-Nic, raczej.-Powiedziała.
Do wschodu zostało jeszcze co najmniej dwie godziny.
-Ech...Brosh, gdybyś mogła wybrać człowieka, kogo byś wybrała?-Spytałem.
-Skąd to pytanie?
-Z ciekawości.-Uśmiechnąłem się.
<Brosh?>

Od Moon cd. Dakoty

Co ten mój brat sobie wyobraża? Znikać. Chole*a. Usiadłam pośrodku drogi i zawyłam. Po chwili usłyszałam kilka odzewów, w tym mojego brata.
-Jest kilka ulic z tąd, ma dom.-Powiedziałam.
-Skąd wiesz? Jedno wycie?-Spytał Dakota.
-Powiedział że ma dom, a ja słyszałam skąd jest wycie. Skoro ma dom, to znaczy że... Zostanę psem bez domu.-Westchnęłam.
-Ale...-Zaczął Dakota.
-Ja wolę być w schronisku niż znów zaufać ludziom. Już raz się na nich zawiodłam, nie zamierzam ponownie.-Wyjaśniłam.
Nagle z budynku wyszedł weterynarz... Z psem na smyczy. Jakiś nowy, czy go adoptował?
<Dakota? Ktoś?>

Od Kate cd. Artha

Otworzyłam sobie klatkę pazurem (znowu ile jeszcze tego będzie xddd) i powiedziałam:
- Albo otwierasz sobie klatkę pazurem , które jest bardziej ryzykowne - powiedziałam - Albo kopiesz dół.
- Dzięki. - uśmiechnął się - Idziemy?
- Jasne! - zawołałam
Cieszyłam się że ktoś mnie trochę podniósł na duchu.. Strata Kee to dla mnie bardzo trudne... Nagle jedna łezka mi poleciała i Arth to zobaczył.
- Czy coś się stało? - spytał
- Tak.. Nie ważne.. - powiedziałam lekko zasmucona
Arth?

Od Kate cd. Keenana

- Dziękuje że wróciłeś choć na chwilę - przytuliłam go
- Kate, nie na chwilę. Na zawsze - powiedział - Oni też Cię adoptują.
Zaczęłam szczekać wesoło jak szczeniaczek. Kee obiecał i to lepiej. Będziemy na zawsze razem! Nie wiem czy on mnie kocha czy nie ale ja zawsze już go będę kochać!
Keenan?

Od Brosh cd. Keenana

Zostaliśmy wyprowadzeni i oddani w ręcs dzieci. Dziewczyna wyciągnęła z torebki różową obróżkę z diamencikami i smyczą do kompletu. Taaa... Jeszcze rylko tego ty brakowało. Kiedy mi ją zapięla myślałam że zwymioruje nie no błagam róż?! Nie mogla wybrać no nie wiem, chodziażby fioletu? No mniejsza to i tak tylko obroża nic mi się nie stanie. A w sumie jest nawet całkiem wygodna, można się przyzwyczaić. Popatrzylam na Keenana który stał już w czarnej obroże z kolcami. No nie powiem całkiem ładnie w noej wyglądał.
- Ładnie ci w niej. - skomplementowałam go.
- Tobie też nienajgorzej.
Dziewczyna popatrzyła na mnie i uśmiechnęla się sama do siebie. Kiedy ojciec dzieci wrucił poszliśmy do limuzyny. Ja zostalam wzięta na kolana a Keenan siedział na podłodze obok... Po jakiejś chwili, dłuższsj bo dłuższej ale chwili, byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z samochodu a naszym oczom ukazał się ogromny dom i jeszcze większy ogród.
- No moglabym się przyzwyczaić.
- Ja już się przyzwyczaiłem.
Oglądaliśmy wszystko co nas otaczało. Dzieci weszły do domu i się rozdzieliły, chłopak poszedł z Keenan'em do ogrodu natomiast ja i Amanda ( jak się okazało ) poszłyśmy do łazienki. Dziewczyna zrzuciła z siebie sukienkę i ubrala potargane jeansy i luźną koszulkę? Po czym spiela swoje długie brązowe włosy w nieogarnętego koka. Okej... Dobra nie wnikam... Wsadziła mnie do wanny i zaczęła do mnie mówić
- A teraz doprowadzimy twoją piękną sierść do ładu, Brosh... A tak nawiasem mówiąc udaje kogoś kim nie jestem tylko poza domem żeby koleżanki się nie czepiały że pochcodze z bogatej rodziny a uwielbiam chodzić w glanach i moraczu.. A teraz ty będziesz musiała udawać razem ze mną. Wiem że i tak nic cie rozumiesz ale musiałam to komuś powiedzieć.
Popatrzyłam na nią lekko zdziwiona. Ona nie wie ale ja jak i inne psy rozumiemu wszystko co ludzie do nas mówią. Na potwierdzenie tego polizalam ją po nosie. Amanda zaśmiala się i zaczęła nakładać szampon... Po kompieli wzięła mnie do swojego pokoju, tam wysuszyła i rozczsała moją sierść po czym zaczęla się bawić we fryzjera. Postawiła mnie na jakimś stole i przycięła sierść na uszach i ogonie. No nie powiem nie wyglądało to najgorzej... Po zabawie we fryzjera ubrała mi kokardki na uszy i obroże pod kolor... Do wieczoru się mna zajmowała. Kiedy została zawołana na kolację zeszłam na dół po schodzach i wyszłam na dwór. Podeszłam do Keenana i popatrzyłam na niego.
- No widze że nasza pani ladna się robą zaopiekowała?
- Tak wiem... Ale wbrew pozorom ona jest bardzo fajna. I tylko tak udaje przed koleżankami. A u ciebie?
- Spoko cały czas się ze mna bawił albo ćwiczył jakieś proste komendy.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę kiedy nas zawołali. Podali nam dwie ozdobne miski z jedzeniem. Wyglądało inaczej niż w schronisku.
- Na trzy?
- Na trzy. - powiedziałam patrząc na miskę.
- Raz
- Dwa
- Trzy!
Oboje zaczęliśmy jeść. O dziwo było to bardzo dobre... Po skończonym posiłku oblizalam się ze smakiem kiesrując się do pokoju dziewczyny podobnie zresztą jak Keenan do pokoju chłopaka.
-Do jutra, dobranoc.
- Dobranoc.- odpowiedziałam wchodząc do pokoju. Dziewczyna leżała już na łużku i czytala książkę. Wskoczyłam na taki jakby podeścik a potem na łóżko. Dziewczyna uśmiechnęła się odkładając książkę. Podeszłam do niej i położyłam się pobom. Amanda przykryła mnie kołdrą i przytuliła mnie...
~Następny dzień~
Obudziłysmy się o siudmej rano. Amadna przeciągnęla się a ja ziewnęłam. Amanda wstała i podeszła do szafy wyciągając z tamtąd biała koszulę czarną spudniczkę i czarny ktawat. Położylam się na końcu łużka przyglądając się dziewczynie. Ta ubrała się i dobrała niebieskie dodatki po czym założyła mi kokatdki w takim samym kolorze... Wyszliśmy z domu we czwurkę. Ja w nawet wygodnej torebce a Keenan na smyczy. Tak szliśmy do szkoły... Pod bidynkiem szkoły podbiegła do Amandy Grupka dziewczyn ruwnież z psami w torebce. Popatrzylam niepewnie na Keenana i na tamte pieski. Wszystkie rasowe Yorki a ja taki kundelek. Dziewczyny popatrzyły na mnie i zapytały Amandy.
- Co to jest?
- Pies nie widzicie? Jamniczka, Brosh.
Przewrucilam oczami i popatrzylam blagalnie na Keenana.
- Nie no ratunku. Jek te dziewczyny nie wiedzą że istnieją kundelki to ja chyba umre...
Keenan?

Od Artha cd. Kate

Powoli się ściemniało. Wolontariusze zgarniali psy do klatek.
- Mogłabyś mi potem pokazać, jak z tej klatki wyjść? - zapytałem Kate.
- Jasne! - odparła pośpiesznie, bo wysoki facet już wołał ją do boksu.
Suczka niechętnie zajęła swoje miejsce. Usiadła w rogu klatki. Najwyraźniej czekała aż wolontariusze sobie pójdą. W końcu przyszedł czas i na mnie, żebym ponownie wylądował za kratami. Nie sprawiałem jakiś większych problemów. Po prostu wszedłem do klatki ze spuszczoną łepetyną. Kiedy już wszyscy wolontariusze opuścili schronisko usłyszałem szept:
- Ej! Arth! To mam Ci pokazać, jak się wychodzi?
To była Kate!
- Tak. Jasne... - odparłem.

Kate?

Od Driftera cd. Never

Zaskoczyła mnie, w pozytywnym sensie. Nie wiedziałem co powiedzieć. Jednak wiedziałem, że ja czuję to samo do niej. Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego do innej suczki. Chyba jednak mogła źle odebrać to milczenie.
- W-wybacz... Tylko się wygłupiłam. Znamy się tylko jeden dzień... - pisnęła.
- Nie prawda... - zdążyłem tylko tyle wydusić.
- Prawda... - odwróciła głowę, zamykając oczy i kładąc po sobie uszy.
Westchnąłem cicho i zbliżyłem się, aby liznąć ją w pyszczek, co po chwili nastąpiło.

<Never?>

poniedziałek, 2 maja 2016

Od Never cd. Driftera

Otworzyłam szeroko oczy. Widok był przepiękny, kwiaty cudowne. Szybko mnie to rozbudziło. Uśmiechnęłam się i pobiegłam przez łąkę, a Drifter za mną. Goniliśmy się, śmiejąc się. Gdy zmęczeni opadliśmy na trawę, postanowiłam wyznać coś Drifterowi. Usiadłam, a Drifter chwilę po mnie. Spojrzał mi w oczy. Chyba wiedział, na co się zanosi.
- Drifter.... - wzięłam głęboki oddech i nie patrząc mu w oczy, wyszeptałam: - Ja... Zakochałam się. W tobie.

<Drifter?>

Od Driftera cd. Never

Widząc, że Never się obudziła, na moim pysku pojawił się delikatny uśmiech.
- Dzień dobry- przechyliłem delikatnie głowę.
- Hej- przeciągnęła się.
- Wybacz że cię tak wyrywam, ale chciałbym ci coś pokazać, jeśli pozwolisz- zacząłem.
- Oczywiście, już wychodzę- wymruczała, jeszcze trochę zaspana i wstała.
Wyszliśmy poza tereny schroniska. Słońce dopiero wschodziło, a nad łąkami unosiła się delikatna mgła. Dodatkowo powietrze było świeże i rześkie. Zabrałem ją na spacer po łące. Widok był jak dla mnie cudowny, a spacer z rana dobrze robi.

<Never?>

Od Keenana cd. Kate

Jacyś ludzie... zabrali mnie.
Mieli w sumie ładny dom, duży ogród i byli mili.
Ale powiedziałem kiedyś, że dla mnie liczą się psy, nie ludzie.
Dla mnie liczyła się Kate. Ona i tylko ona. Znałem ją krótko, ale pokochałem ją całym sobą. Duszą i sercem, ciałem i umysłem (xd). Tęskniłem za nią. Nie potrafiłem przez to cieszyć się opiekunami, nowym domem i niczym innym. Ja po prostu wiedziałem. Wiedziałem i byłem tego pewny. Kocham Kate tak, jak nikogo innego wcześniej.
Dlatego postanowiłem zrobić wszystko, żeby z nią być. Mógłbym oddać wszystko za to, by ją ujrzeć. Obiecałem jej to. A poza nią - od kilku godzin - dla mnie świata nie było.
Mój plan był zdecydowany: albo mnie oddadzą do schroniska, albo adoptują ją. Nic innego nie wchodzi w grę.
Plan wszedł w działanie.
Nie obejrzałem domu od środka. Po prostu usiadłem na środku ścieżki prowadzącej do budynku i wyłem.
Wyłem, gdy ludzie podsuwali mi jedzenie.
Wyłem, gdy ludzie odpięli mi smycz.
Wyłem, gdy ludzie rzucali mi zabawki.
Wyłem, gdy ludzie pchali mnie w stronę domu.
Wyłem, gdy mężczyzna klepnął mnie ręką.
Wyłem, gdy ludzie się wkurzyli.
Wyłem, gdy ludzie na mnie krzyczeli.
Wyłem, gdy z sąsiedniego domu wyszli inni ludzie i darli sobie gardła.
Wyłem, gdy inne psy dołączyły do mnie.
Przestałem wyć, gdy odpalili silnik auta. Rozpogodziłem się wtedy i pobiegłem radośnie w stronę samochodu.
- On chyba kogoś zostawił w schronisku. - skwitował mężczyzna.
- Może to była ta suczka, która z nim siedziała w klatce? - spytała kobieta, a ja zacząłem szczekać jak szalony, wiercąc się na siedzeniu.
- Zdecydowanie tak. - zaśmiał się mężczyzna.
- W sumie była dość ładna, i wyglądała na rasową.
Zgadzałem się z nimi, ale dla mnie Kate była bardziej niż bardzo ładna, no i dla mnie nie liczyło się to, że wygląda na rasową.
- Ale, czy my jesteśmy gotowi na dwa psy?
- Nie wiem. Ale na pewno nie wrócimy bez żadnego.
Otworzyłem szeroko oczy. Jeśli wezmą Kate, a mnie zostawią, to nie wiem, co pocznę. Już zastanawiałem się, co wtedy zrobię, gdy samochód się zatrzymał i wysiedliśmy z auta.
Artur i inni pracownicy byli zaskoczeni widząc nas po niecałej godzinie, gdy moi prawdopodobni właściciele wytłumaczyli im sytuację. Mimowolnie usłyszałem, że zastanawiali się, czy jestem wilkiem. Ech, ludzie, wszystkie psy potrafią wyć, a już na pewno potrafią, gdy są rozdzieleni z kimś takim jak Kate. Gdy poczułem, że kobieta słabiej trzyma smycz, wyrwałem się i pobiegłem do klatki Kate, Zaczęliśmy na przemian szczekać i wyć. Pracownicy schroniska zdziwili się, w sumie dziś poznałem Kate, i dziś trafiłem do schroniska. Małżeństwo widząc nas postanowili adoptować jeszcze Kate.

<Kate? Jak romantico, to romantico >

Od Never cd. Driftera

- Nie przesadzaj. - zaśmiałam się lekko. - Dziękuję, za to, ze mogę ci zaufać i w ogóle, za wszystko...
- Nie ma za co. - uśmiechnął się pies.
Pożegnaliśmy się i odeszliśmy każdy do swojej klatki. Wracając rozmyślałam o Drifterze. Nie wiem czemu, ale było w tym psie coś, co mnie do niego przyciągało. Źle się czułam, gdyż powiedziałam Dakocie, że nie można się zakochać w jeden dzień. Cóż, najwyraźniej można.

*Następnego dnia*
Obudziłam się, jak zwykle, o świcie. Gdy otworzyłam oczy, przed moją klatką stał Drifter.

<Drifter?>

Od Kate cd. Keenana

- O to ten champion Keenan! - zawołali - Szybko! Chcemy tego psa!
Pan Artur ( lubie pana Artura i koniec kropka xdd) szybko wypisał im kartkę i ludzie poszli z psem na smyczy.
-Kee! - zawołałam płacząc i żaląc się nad sobą.
- Ucieknę i wrócę! Obiecuje - krzyknął Keenan
Kee? Miłosna scenka xdd A Artur to Artur xdd

Od Driftera cd. Never

Widziałem, jak odetchnęła.
- Chyba nie mówisz tego każdemu- spojrzałem na nią łagodnym, pełnym spokoju wzrokiem.
- Właściwie to tak. Jesteś jak na razie jedynym psem, któremu to powiedziałam...- wyszeptała, patrząc na mnie.
- W takim razie, czuję się zaszczycony- dgnąłem lekko, jakbym chciał się ukłonić.

<Never?>

Nowy pies - Electro!




Szpieg Shelter Pack?
Powitajmy Electro!

~~Electro~~
"Nie bądź kimś dla innych, bądź sobą dla siebie."

Imię: Electro
Pseudonim: Nie lubi przezwiska, jeżeli już musisz to Elco.
Płeć: Pies, jest za mało męski by nazywać się suczką?
Wiek: 4 lata
Charakter: Electro to osobnik dosyć dziwny. Jest przede wszystkim tajemniczy i by dojść do jego serca trzeba nie lada wyzwania. Czasem umie zabłysnąć inteligencją czasem zaś robi z siebie debila. Do nowych znajomości nie biegnie,gdyż nie lubi poznawać nowych psów. Jest rodzajem samotnika, którego losy nowych nie obchodzą. Gdy jakiś pies czy ktokolwiek do niego zagada jest bez uczuć, i zwykle odpowiada chłodnym głosem. Zdarza się, że powie coś na głos co zostało utworzone w jego myślach. Naprawdę żałuje wtedy tego co powiedział bardziej niż gdyby na kogoś narobił. Ogółem do przyjaźni i miłości nie jest stworzony.
Aparycja: 

  • Rasa: Mieszaniec
  • Sierść: Taki tri coolor...
  • Oczy: bursztynowe
  • Budowa: Szczupły pies z budowy przypominający border collie, ogon noszony nisko przy ziemi.
  • Znaki szczególne: Maść, którą uzyskał dzięki mieszanką różnych ras.

Hierarchia: Szpieg
Rodzina: Nie pamięta...
Informacja o miłości: Kto by pokochał takie coś..?
Szczeniaki: Nie ma i nie wie czy chce mieć.
Historia: Nie chce o tym mówić..
Dodatkowe informacje:

  • Ma uczulenie na różne pyłki.
  • Urodził się 29 lutego o godzinie 23.58
  • Boi się węży.
  • Ma lęk wysokości.
  • Boi się być zamkniętym w celi, klatce.

Głos: Imagine Dragons
Autor: howrse ~ srula03 | doggi ~ luiza2

Od Keenana cd. Kate

Nie ruszyliśmy się, gdy Artur (Artur? czemu Artur? I kto powiedział, że Artur? xdd) zamknął drzwi klatki i pogroził nam palcem (xd).
- Tutejsi ludzie... da się z nimi przeżyć. - skwitowałem z uśmiechem. - Ale mnie wystraszyłaś, jak krzyknęłaś: ''Artur idzie!'' tak jakby to był... No nie wiem... Człowiek-kot (xd)?
- Człowiek-kot... A co to? - spytała śmiejąc się Kate.
- Nie wiem, pierwsze mi przyszło do głowy. - zaśmiałem się.
Nagle do naszej klatki podszedł Adam (jak Artur, to i Adam xdd) z jakimiś młodymi ludźmi.
<Kate?>

Od Kate cd. Keenana

Otworzyłam sobie drzwi pazurem żeby wyjść. Tak jak Bakuś mi pokazał (xddd).
- Patrz. Kopiesz sobie dół i już jesteś na dole. Albo otwierasz klatkę pazurem ale to już jest bardziej ryzykowne - powiedziałam
- Ja jestem hardkor! - zawołał
- Artur nadchodzi! - krzyknęłam
Keenan?

Od Never cd. Driftera

Stanęliśmy przed klatką Driftera. Zamknęłam oczy i cichym głosem powiedziałam:
- U mnie było mniej więcej podobnie, tylko że zostałam wkręcona do Gangu. Udało mi się z niego wyjść, ale ledwo. dlatego przedstawiam się Never, a nie Never Say Never, i dlatego nikt oprócz psów ze schroniska nie wie o SP.
Zapadła cisza, ale mi ulżyło, że wreszcie komuś to powiedziałam.
<Drifter?>

Od Kate cd. Artha

- No i co? Cieszysz się? - spytałam z rumianym uśmiechem
- Tak i to bardzo! - zawołał
- Cieszę się - odparłam
Popatrzyłam na psa który ziewnął.
Arth?

Od Keenana cd. Kate

- Hej... - odpowiedziałem.
- Kate. - przedstawiła się.
- A więc, hej Kate. - uśmiechnąłem się.
Kate pokazała mi, jak wyjść z klatki.
- To hm... co najpierw? - spytałem.
<Kate?>

Od Driftera cd. Never

- No cóż... Urodziłem się w mieście. Od małego uczony wielu sztuczek, miałem iść na psa policyjnego, ale przez pewien wypadek to się nie dopełniło. Nie potrafiłem wytrzymać tego hałasu, zgiełku i zatłoczonych, miejskich ulic. Zostałem oddany na wieś. Tam znalazłem sobie grupkę "nieciekawego towarzystwa". Nie mam nic do kundli, ale oni nie byli dobrzy. Zaprowadzili mnie gdzieś w las pod pretekstem spaceru. Zostawili mnie. Nie wiem czemu to zrobili. Długo się tułałem. Ostatecznie znalazłem się tutaj. W sumie nawet się cieszę, że tutaj trafiłem- wyjaśniłem w skrócie.
Nie było to nic tragicznego, po prostu wpadłem w złe towarzystwo. Nie miałem skrępowań co do tego, by o tym rozmawiać.

<Never?>

Od Keenana cd. Brosh

Po zachowaniu Brosh wiedziałem, że wolałaby nie żyć w torebce. Ja zresztą też, gdybym się zmieścił. Wtedy w myślach zakwitł mi plan. Przybrałem wystawową pozę i dumne spojrzenie. Champion jak z okładki magazynu o psach. Zignorowałem tę myśl. Jednak plan się udał.
- Tato, husky! - krzyknął chłopak.
- Tato, jamnik! - zawołała dziewczyna.
- Hm. Weźmiemy dwa, ładnie się prezentują. - zdecydował ojciec dzieci.
Podszedł pracownik schroniska i zapiął nam smycze.
- Nie taki był plan. - szepnąłem do Brosh, gdy szliśmy w kierunku auta. - Mieli wziąć mnie, a ja później bym im zwiał. Ale cóż, może okażą się mili...? Jak nie, to im uciekniemy...
<Brosh?>

Od Never cd. Driftera

Popatrzyłam na psa. Nie powiem mu, wyjdę na wariatkę, znamy się kilka godzin.
- A wiesz... Po prostu, zarządzanie sforą jest męczące. Kocham wszystkie psy, życzę im jak najlepiej, ale jestem sama, no i wszystko robię ja. Bardzo rzadko odpoczywam... Ale zresztą, nieważne. - potrząsnęłam głową, myśląc, że kiepsko kłamię. Postanowiłam zmienić temat. - A... Dlaczego trafiłeś do schroniska? Jeśli nie chcesz, nie musisz mówić.
<Drifter?>

Awans Kate!

Za szablon, nagłówek i pomoc mi - Kate awansuje na Samicę Gamma!
Gratulujemy.

Od Kate do Keenana

- Jasne - uśmiechnęłam się
- Dzięki - powiedziała Never
- Heyka Keenan! - odparłam z nutką uśmiechu
O jejku! Keenan jest boski!
Keenan?

Od Driftera cd. Kate

- Teraz będę mógł wychodzić kiedy chcę- dodałem po chwili.
- Może mały spacer?- zaproponowała.
- W sumie, czemu nie. Będę mógł rozprostować łapy. Tutaj w kojcu nie ma zbytnio nic ciekawego- stwierdziłem.

<Kate?>

Od Driftera cd. Never

Never wyglądała, jakby coś ją gryzło. Nie miałem na myśli niczego pchłopodobnego. Ktoś z boku patrzący na nią mógłby stwierdzić, że biła się z myślami, nad czymś zawzięcie się zastanawiała i coś ją martwiło. Jednak nie chciałem być wścibski. Nie wypadałoby pytać już w pierwszy dzień znajomości o takie rzeczy, nie chciałbym jej do siebie zrazić. Ale z drugiej strony wyglądała, jakby potrzebowała porozmawiać. Dobra, najwyżej mnie znienawidzi. Znaleźliśmy się w jakiejś dalszej, zacienionej części placu. Usiadłem obok niej, patrząc na nią łagodnie.
- Wyglądasz na zmartwioną... Coś się stało...?- spytałem spokojnym tonem- Mi możesz powiedzieć, jestem dobrym słuchaczem i zawsze mogę doradzić. Możesz mieć pewność, że nikomu nie powiem- uśmiechnąłem się delikatnie i zarazem ciepło.

<Never?>

Od Brosh do Keenana

Przechodziłam kiedy usłyszałam swije imie. Podbiegłam do Nevera stojącego obok nieznanego mi psa.
- Mogłabyś oprowadzić Keenana?
- Jasne czemu nie?
- Dobra zostawiam cię pod opiekom Brosh. Do zobaczenia!
Never poszedł w drugą stronę a ja spojrzałam na psa.
- Jesteś tu nowy? Jestem Brosh wojowniczka.
Pies chciał się zasmiać ale się powstrzymał. Zignorowałam to tylko przewruciłam oczami.
- Ja jestem Keenan.
- W sumie ni ma tu za wiele do oglądania, schronisko jak każde inne. Dobea choć..
Pokazywałam mu wszystkie miejsca w miarę możliwości bo nie mogliśmy wyjść z klatki. W pewnym momęcie do shroniska wszedł jakiś bogaty gość. Tak limuzyna i garnitur, co on właściwie robi w shronisku? Przecież takich stać na rasowego psa.
- A to kto?
- Adopcja. Będą chcieli jakiegoś psa.
Z samochodu wysiedli jszcze na oko trzynastoletnie rodzeństwo. Bliźniacy chłopak i dziewczyna. Oboje podbiegli do naszej klatki i zaczęli się zachaycać innymi psami. Po chwili wzrok chłopaka powędrował na Keenan. Ja siedziałam za nim i nie było mnie widać więc nie było jeszcze aż tak źle.
-Tato czy to nie jest ten czempion? Ten Keenan?
Popatrzyłam na niego zdziwiona. Nigdy nie podejrzewałabym że jest czempionem. Pies uśmiechnął się i wstał przez co dziewczynka mnie zauwarzyła.
- Ta jemniczka może być. Zmieści się do torebki.
Nie miałam zamiaru jechać z kimś tak rozpuszczonym do domu. Jednak z pracownikiem schroniska nie miałabym szans. I żeby psy pakować do torebki no chore po prostu. Przecież psy same potrafią chodzić!!
Keenan? Heh XD

Od Keenana

Mistrz psich zaprzęgów, zwycięzca kilkudziesięciu zawodów canicross, międzynarodowy champion.
A co?
Siedzę w schronisku.
Zamknięty. Za kratami. Co za zniewaga...
Ludzie są całkiem dobrzy, jak na ludzi. Ale to ludzie. Ludzie mogą se być.
Dla mnie liczą się psy. A w tej przeklętej klatce siedzę całkiem sam.
Może ci ludzie wezmą mnie na spacer. A jak to zrobią, zwieję.
Myśląc o ucieczce, nie zauważyłem suczki, która podeszła do mnie po drugiej stronie krat.
- Hej, jestem Never, przywódca sfory Shelter Pack. Jesteś tu nowy? Może chciałbyś dołączyć? - spytała.
Zastanowiłem się, w sumie czemu nie. I tak jestem tu zamknięty, więc będę miał zajęcie.
- Może, hmm... Tak. Mam na imię Keenan.
Never wytłumaczyła mi procedury, ograniczenia itd. wynikające z bycia w SP. Nagle zobaczyliśmy jakąś całkiem ładną suczkę. Never zawołała ją.
-  Hej, mogłabyś oprowadzić Keenana?
- Hm, czemu nie. - odpowiedziała.

<Jakaś suczka?>


Od Kate cd. Driftera

Ucieszyłam się że tak miły pies dołączył do sfory.
- No to co? - spytałam
- Jest super. Dzięki że wyjaśniłaś mi jak wyjść. - odparł z uśmiechem
Może coś między nami zaiskrzyło?
Drifter?

Nowy pies - Keenan!

Dołączył do nas Keenan - samiec Beta i Generał.


~~Keenan~~
''Nigdy się nie tłumacz - przyjaciele tego nie potrzebują, a wrogowie i tak nie zrozumieją.''

Imię: Keenan. Jego imię rodowodowe brzmi: Keenan the North Dog.
Pseudonim: Kee. Tylko to toleruje, ale na ogół nie przepada za ksywkami.
Płeć: Pies, a co, wątpisz?
Wiek: 3 lata
Charakter: Keenan jest jak letnia burza: nieprzewidywalny i wybuchowy. Ma wiele pomysłów, jest ambitny, zawsze dąży do celu i nigdy się nie poddaje. Keenan to zmienny i humorzasty ryzykant, gotów poświęcić życie dla tych, których kocha. Poza tym... Nie wtrąca się, nie narzuca, nie jest dociekliwy, każdemu pozwala mieć tajemnice. On sam jest dość skryty, nieufny i tajemniczy. Waleczny, szybki, zwinny i cichy w działaniu. Jest bezczelny, bardzo pewny siebie i swoich słów. Nie lubi przegrywać, bywa dumny. Stanowczy i bardzo uparty, często złośliwy, wredny i przebiegły. Podstępny romantyk, który jednak nie okazuje swoich uczuć. Keenan jest niecierpliwy, wojowniczy i towarzyski. Zna swoje granice, jednak często wychodzą one poza ''rozsądne''. Bywa impulsywny, ma poczucie humoru. Szczery do przesady, lojalny realista, nieugięty, bezlitosny i nieustępliwy. Potrafi doskonale udawać, jednak nie lubi przybierać masek. Keenan to dominat, który lubi dobrą zabawę i towarzystwo. Nigdy się jednak nie wywyższa i nie poniża nikogo oprócz swoich wrogów. Ma cięty język, jest odważnym psem, który lubi się powłóczyć. 
Aparycja: 
  • Rasa: Siberian husky.
  • Sierść: Sierść Keenana jest średniej długości, czarna wilcza, z białym. Włos średnio miękki.
  • Oczy: Błękitne, tak charakterystyczne dla husky. Jedyny kolorowy akcent w wyglądzie Keenana.
  • Budowa: Budowa tułowia szczupła, kufa krótka w szpic, uszy spiczaste stojące, ogon długi szablasty i długie, mocne nogi.
  • Znaki szczególne: Niebieski element na ponurej, czarno - białej sierści - oczy Keenana.
Hierarchia: Strażnik granic.
Rodzina: Matka o imieniu Lara, kochanka Diamona, który odrzucił swojego syna i córkę z Larą: Keenana i Olivię. Najstarszego syna - Killer'a zaakceptował. 
Informacja o miłości: Hm. Szczerze? Nigdy nie miał partnerki, a tu, w SP, podoba mu się kilka.
Szczeniaki: Nie, nie miał, i dopóki nie będzie miał pewnej partnerki, nie planuje.
Dodatkowe informacje: 
  • Jest husky'm syberyjskim, mimo tego, że jego dziadek od strony ojca posiadał podrobiony rodowód.
  • To romantyk, którego kochało wiele suczek. On jednak nie dał zawrócić sobie nimi głowy. Podrywał je, mimo tego, że nic do nich nie czuł. Taka już natura Keenana.
  • Nie lubi deszczu. Nie boi się go, ale wolałby nie moknąć.
  • Swojego czasu startował w konkursie psich zaprzęgów i canicrossie, i osiągał w tym sukcesy.
  • Wygrał wiele międzynarodowych wystaw, jest championem.
Autor: magia13 (d-g) 
amazonka126 (hw)