poniedziałek, 2 maja 2016

Od Keenana cd. Kate

Jacyś ludzie... zabrali mnie.
Mieli w sumie ładny dom, duży ogród i byli mili.
Ale powiedziałem kiedyś, że dla mnie liczą się psy, nie ludzie.
Dla mnie liczyła się Kate. Ona i tylko ona. Znałem ją krótko, ale pokochałem ją całym sobą. Duszą i sercem, ciałem i umysłem (xd). Tęskniłem za nią. Nie potrafiłem przez to cieszyć się opiekunami, nowym domem i niczym innym. Ja po prostu wiedziałem. Wiedziałem i byłem tego pewny. Kocham Kate tak, jak nikogo innego wcześniej.
Dlatego postanowiłem zrobić wszystko, żeby z nią być. Mógłbym oddać wszystko za to, by ją ujrzeć. Obiecałem jej to. A poza nią - od kilku godzin - dla mnie świata nie było.
Mój plan był zdecydowany: albo mnie oddadzą do schroniska, albo adoptują ją. Nic innego nie wchodzi w grę.
Plan wszedł w działanie.
Nie obejrzałem domu od środka. Po prostu usiadłem na środku ścieżki prowadzącej do budynku i wyłem.
Wyłem, gdy ludzie podsuwali mi jedzenie.
Wyłem, gdy ludzie odpięli mi smycz.
Wyłem, gdy ludzie rzucali mi zabawki.
Wyłem, gdy ludzie pchali mnie w stronę domu.
Wyłem, gdy mężczyzna klepnął mnie ręką.
Wyłem, gdy ludzie się wkurzyli.
Wyłem, gdy ludzie na mnie krzyczeli.
Wyłem, gdy z sąsiedniego domu wyszli inni ludzie i darli sobie gardła.
Wyłem, gdy inne psy dołączyły do mnie.
Przestałem wyć, gdy odpalili silnik auta. Rozpogodziłem się wtedy i pobiegłem radośnie w stronę samochodu.
- On chyba kogoś zostawił w schronisku. - skwitował mężczyzna.
- Może to była ta suczka, która z nim siedziała w klatce? - spytała kobieta, a ja zacząłem szczekać jak szalony, wiercąc się na siedzeniu.
- Zdecydowanie tak. - zaśmiał się mężczyzna.
- W sumie była dość ładna, i wyglądała na rasową.
Zgadzałem się z nimi, ale dla mnie Kate była bardziej niż bardzo ładna, no i dla mnie nie liczyło się to, że wygląda na rasową.
- Ale, czy my jesteśmy gotowi na dwa psy?
- Nie wiem. Ale na pewno nie wrócimy bez żadnego.
Otworzyłem szeroko oczy. Jeśli wezmą Kate, a mnie zostawią, to nie wiem, co pocznę. Już zastanawiałem się, co wtedy zrobię, gdy samochód się zatrzymał i wysiedliśmy z auta.
Artur i inni pracownicy byli zaskoczeni widząc nas po niecałej godzinie, gdy moi prawdopodobni właściciele wytłumaczyli im sytuację. Mimowolnie usłyszałem, że zastanawiali się, czy jestem wilkiem. Ech, ludzie, wszystkie psy potrafią wyć, a już na pewno potrafią, gdy są rozdzieleni z kimś takim jak Kate. Gdy poczułem, że kobieta słabiej trzyma smycz, wyrwałem się i pobiegłem do klatki Kate, Zaczęliśmy na przemian szczekać i wyć. Pracownicy schroniska zdziwili się, w sumie dziś poznałem Kate, i dziś trafiłem do schroniska. Małżeństwo widząc nas postanowili adoptować jeszcze Kate.

<Kate? Jak romantico, to romantico >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz