sobota, 30 kwietnia 2016

Od Moon

Biegnę przez las ścigając mego brata Hold`a. Czemu mi ukradł tego szaraka? Nie wiem, przecież sam śiwtnie umiał polować.
-Szlag by cię trafił Hold!-Drę się za nim.
Po chwili doganiam go, skaczę i przewracam. Odebrałam mu szaraka.
-Niech ci będzie.-Przwrócił oczami.
Zaczęłam jeść, gdy nagle zobaczyłam człowieka. Patrzył na nas jakgdyby zobaczył ducha. Wziął nas za psy. Na szczęście.
-Hold. Zbieramy się.-Powiedziałam.
Ludź usłyszał tylko cichce szczeknięcie. Mój brat lekko na niego warknął, obrócił się i poszedł w kierunku szosy. Ja ruszyłam za nim, a człowiek...wyciągnął z kieszeni jakieś gadające pudełko. Nagle niedaleko szosy zatrzymał się jakiś pojazd.
-Hold, stój! To pułapka!-Krzyknęłam.
Mój brat natychmiast zawrócił. Z żelaznego potwora wyszedł człowiek. Miał w ręku dwie obroże oraz dwie smycze.
-Uciekaj!-Krzyknął mój brat.
Zaczęliśmy biec na zachód. Tam były jaskinie. jeżeli wbiegniemy do właściwej to zdołamy uciec. Po chwili zauważyliśmy jedną. Od razu tam wbiegliśmy. Koniec. Ślepy zaułek. Człowiek stanął w wyjściu. Było zbyt wąskie. Po chwili prowadził nas na żelaznych obręczach. ich kolce wbijały mi się w kark kiedy szarpałam. Zaprowadził nad do żelaznego potwora i otworzył jego tył. Przekręciłam głowę, to był błąd gdyż żelazo znów mnie ukuło. Pisnęłam. Ludź wsadził nas do dwóch klatek, a sam zamknął je i tył auta. Potem przeszedł do przodu i usiadł. Włączył żelazną bestię. Zaczęłam wyć i szczekać. Tak jak Hold.
-Przestań.-Powiedział po chwili mój brat.
-Jak to?-Zdziwiłam się.
-Z tym nie wygrasz.-Jego głos się lekko załamał.
Przestałam. Po pysku spłynęła mi łza, tylko jedna mała łza. nagle żelazny potwór się zatrzymał, a człowiek wyprowadzil nas z auta. Przeszedł przez drzwi w wielkim żelaznym, kolczastym płocie. W środku był jeden wielki wybieg i kilka klatek. Nas wsadzili do jednej klatki. Na wybiegu dostrzegłam kilka psów, w tym był tam Owczarek Niemiecki. Był zajęty czymś. Chyba mordował robaki. Nagle Hold zaczął wyć i szczekać. Wszyscy spojrzeli na nas, wszyscy. A żeby nie było, dołączyłam się do tego. Po chwili z budynku wyszedł człowiek. zaczęłam biegać w kółko, a Hold odbijał się to od podłogi, to od ściany.
-JESUS MARJA...-Przeklinał człwiek.
Podszedł do "celi" w której nas więził. Wziął zmycze i wszedł do środka. To jego błąd, w chwilę przygniotłam go do ziemi i zaczęłam warczeć. Po chwili dołączył się jeszcze jeden człowiek, który mnie podpiął na smycz i wyprowadził z klati. Ten pierwszy zrobił to samo z Hold`em. Wprowadzili nas na wybieg i spuścili. No...mnie przywiązali smyczą (około dwu metrową) do klatki. Hold zaczął chodzić obok ściany odgraniczającej nas od upragnionej wolności. Ja za to w chwilę przegryzłam smycz, która mnie wiązała. Tylko...co dalej mam tu robić? Z nudów podeszłam do owczarka niemieckiego.
-Cześć. Moon jestem, a ty to...?
<Dakota?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz